sobota, 17 października 2015

The Libertines - Anthems for Doomed Youth (2015)

Źródło:stereogum.com
Poza kilkoma wyjątkami nie przepadam za indie rockiem (o czym już kiedyś pisałam). Wyjątkami tymi są m.in. właśnie The Libertines, Dirty Pretty Things i The Kooks (ale tylko dwie pierwsze płyty). Co mi się spodobało w The Libertines to inspiracje bardziej punkowe niż popowe, brzmienie gitar, specyficzne teksty dotyczące relacji Carl Barat - Pete Doherty. Właściwie sama sobie się dziwię, że mi się spodobali, ale czasem tak bywa.

Zespół zrobił dość duże zamieszanie swoją pierwszą płytą, właściwie druga też była wysoko oceniona, ale nikt nie wierzył, że zespół nagra trzecią, ponieważ rozpadł się w 2004 z powodu problemów narkotykowych Doherty'ego.

Anthems for Doomed Youth to płyta do tych, którzy tęsknili za wszystkim, co prezentowało The Libertines kilkanaście lat temu. Płyta zaczyna się od chwytliwych, gitarowych Barbarians i Gunga Din. Anthem For Doomed Youth jest dość spokojny, melodyjny, ze stonowanym wokalem i raczej spokojną gitarą. You’re My Waterloo to jedna z piosenek, które spodobały mi się najbardziej - piękna ballada z pianinem, wiolonczelą i trochę "płaczliwym" wokalem. Iceman to kolejna ballada, Heart Of The Matter jest szybszy, bardziej rockowy, opowiada o skomplikowanych relacjach między Doherty'm a Baratem, więc w kwestii tekstowej nic się nie zmieniło. To też jedna z piosenek, na które zwróciłam większą uwagę podczas słuchania. Fury Of Chonburi jest bardziej agresywny i punkowy, w większym stopniu przypomina wcześniejsze nagrania zespołu. Podobnie jest w przypadku gitarowego Glasgow Coma Scale Blues. Dead For Love kończąca album to smutna ballada z mrocznym tekstem.

Ogólnie ta płyta jest spokojniejsza niż dwie pierwsze, ale w końcu minęło 11 lat, panowie dojrzeli muzycznie i emocjonalnie, ale fani powinni być zadowoleni (chociaż oczywiście polecam nie tylko fanom zespołu).


5 komentarzy:

  1. Cos mnie panowie nie przekonuja.
    coffeecharts.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moje klimaty, ale czuć tu pewien potencjał ;)

    Zapraszam na nową recenzję (Adele - Hello) na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa muzyka chociaż nie do końca do mnie przemawiająca,

    OdpowiedzUsuń
  4. świetna płyta. :D i zgadzam się - chłopcy dojrzeli . czuć ten miniony czas. nadal jednak utrzymują klimat libsów z lat00. i za To ich Kocham. ^^ Carl i Peter to mega mieszanka. Mistrzowski, porywający Duet . You’re My Waterloo również jest jedną z moich ulubionych pozycji na płycie . ^^ utwór The Milkman's horse też jest śliczny . mamy 2018r, może jeszcze połączą siły i stworzą kolejny album? pod szyldem The Libertines. fajnie by było . czekam na To. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że się podoba! Wierzę, że chłopaki jeszcze coś stworzą, bo mają w sobie to coś ;)

      Usuń