piątek, 15 listopada 2013

Sirenia - Perils Of The Deep Blue

Perils Of The Deep Blue, wydany 28 czerwca tego roku to szósty album Sirenii i trzeci z hiszpańską wokalistką Ailyn. Sirenia powstała w 2001 roku z inicjatywy Mortena Velanda, który odszedł z zespołu Tristania z powodu różnic muzycznych. Sirenię poznałam w okolicach 2007 roku. Spodobał mi się ich album Nine Destines and a Downfall (2007), na którym śpiewała poprzedniczka Ailyn - Monika Pedersen.

Pierwszym utworem, który usłyszałam był bardzo przebojowy singiel The Other Side. W 2009 pojawił się pierwszy album z nową wokalistką, a kolejny 2 lata później. Po usłyszeniu pierwszy raz Ailyn w Sirenii nie miałam pozytywnych odczuć - jej wokal wydał mi się zbyt słodki, cukierkowy, przeciętny i zupełnie niepasujący do takiego zespołu/gatunku muzyki. Jest wiele wokalistek w muzyce metalowej, a szczególnie w metalu symfonicznym i wiele z nich ma słodkie głosy (dla stworzenia przeciwwagi dla growlującego kolegi z zespołu), ale żadna z nich nie wydała mi się tak bardzo nie na miejscu jak Ailyn (może oprócz wokalistki zespołu Amaranthe - wokal i sposób śpiewania tej pani zupełnie do mnie nie przemawiają).

Najnowsze dzieło Velanda, czyli Perils of the Deep Blue nie jest dużo lepsze od swoich dwóch poprzedniczek, ale chyba już na dobre definiuje styl Sirenii. Ich muzyka nie jest porywająca, nie znajdują się wysoko na liście najlepszych zespołów swego gatunku. Niby mają wszystko, co powinien mieć tego typu zespół i wszystko gra, ale czegoś brakuje. Przede wszystkim nie sposób stworzyć mroczny, metalowy klimat z wokalistką śpiewającą w ten sposób (choć oczywiście nie przeczę jej talentowi), nawet pomimo występowania growlu.

Zanim jeszcze pojawiła się płyta, widziałam jej zapowiedź. Ailyn mówiła, że brała lekcje śpiewu klasycznego i wykorzysta to na nowej płycie. Pomyślałam: "Świetnie, może będzie ciekawiej.". I rzeczywiście: po usłyszeniu singla: Seven Widows Weep pomyślałam, że być może Ailyn postanowiła bardziej wpasować się wokalnie w gatunek. Ze zdumieniem stwierdziłam, że utwór naprawdę mi się spodobał - mocne intro z chórem, potem riff, growl i Ailyn śpiewająca trochę "z pazurem", odrobinę ostrzej, sprawiło, że utwór wydał mi się całkiem udany. Potem nastąpił fragment śpiewu klasycznego, który wypadł całkiem nieźle - w takiej odsłonie Ailyn podoba mi się bardziej. Pierwszy raz mogę powiedzieć, że jej wokal mi się (trochę) podoba. Powinna śpiewać z większą charyzmą i uczuciem, wtedy będzie to brzmiało lepiej. Podobają mi się też nieliczne momenty, kiedy śpiewa odrobinę niższym głosem - nie brzmi wtedy jak mała dziewczynka.

A inne utwory? Na pewno wokalnie jest bardziej zróżnicowanie, co na pewno jest plusem. Muzycznie też jest lepiej, bardziej mrocznie i ciekawiej, może nie dużo, ale zawsze coś. Na pewno postawiłabym tę płytę wyżej niż jej poprzedniczki. Każda piosenka ma w sobie coś ciekawego, wszędzie słyszę potencjał, ale to jeszcze nie to.

Ditt Endelikt to kolejny utwór, który wpadł mi w ucho - z fajną melodią, ale dziwną elektroniczną wstawką z Ailyn mówiącą po hiszpańsku, co się nijak ma do reszty piosenki.

Mam nadzieję, że Mortena i Ailyn stać na więcej, bo na razie Sirenia wypada trochę blado na tle konkurencji. Wygląda jednak na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

2 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że nie słyszałam o tym zespole. Wielkie dzięki za ten post ;) Przesłucham sobie te utwory, o których napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, mam nadzieję, że Ci się spodoba!

      Usuń