Nie jestem fanką oglądania filmów w 3D. To dla mnie niepotrzebny dodatek, odwracający uwagę od cieszenia się filmem, przerost formy nad treścią. Mimo, że kino w moim mieście jest małe i nie do końca przystosowane do wyświetlania filmów w 3D i zdaję sobie sprawę, że na większym ekranie efekt byłby dużo lepszy, to i tak wolę 2D. Nawet jeśli fabuła nie jest porywająca i film ratują efekty ;)
Nie mam zamiaru jednak pisać o żadnym filmie.
Nie mam zamiaru jednak pisać o żadnym filmie.
W minioną sobotę wybrałam się - dość spontanicznie - do kina z koleżanką. Niby nic szczególnego, ale tym razem nie był to film, a koncert. I to koncert Metalliki. Zespół ten jedni kochają inni nienawidzą, ja ich bardzo lubię, chociaż wszystkich utworów na pamięć nie znam. Ale przede wszystkim doceniam ich wkład w muzykę metalową, dla mnie są kultowym zespołem.
Through The Never to nie jest po prostu koncert. Jest fabuła i wydarzenia mają miejsce właśnie podczas koncertu Metalliki. Poznajemy chłopaka o imieniu Trip, fana zespołu i kuriera, który zostaje wysłany z kanistrem benzyny do ciężarówki, która przewozi COŚ, co jest zespołowi niezbędne z jakiegoś, niewyjaśnionego bliżej powodu. Chcąc nie chcąc chłopak musi opuścić koncert i wykonać zadanie, które wydaje się banalnie proste...
Już na początku miasto wydaje się chłopakowi niepokojąco ciche, zauważa ślady krwi, przerażonych, uciekających przed niewiadomo czym ludzi i dziwną, zamaskowaną postać na koniu, która łapie ludzi na lasso i wiesza (!) na latarniach. Miasto pogrąża się w anarchii. Dość przerażające. Najważniejsze jednak, że naszemu bohaterowi udaje się wyjść cało z opresji, zdobywa torbę z nieznaną zawartością, której tak potrzebował zespół i siada na pustej sali, podczas gdy zespół gra utwór Orion.
Fabuła ma podobno znaczenie alegoryczne. Sam Trip jest symbolem Metalliki, a jego wypadek samochodowy nawiązuje do wypadku autobusu, w którym zginął Cliff Burton.
Co mogę powiedzieć o tym filmie-koncercie? Oczywiście, że mi się podobał. Choć fabuła była dla mnie bardziej dodatkiem, niż ważną częścią widowiska. Na szczęście większość ujęć dotyczyła tego, co się działo na scenie. A działo się bardzo dużo. Podobno muzycy wydali krocie na przygotowanie sceny i było to widać. Przed utworem One mieliśmy wrażenie, że znajdujemy się w samym środku bitwy - słychać było odgłosy wystrzałów, samolotów, bomb, widzieliśmy dym i płomienie, po czym zaczął się utwór. Podczas Master of Puppets z podłogi "wyrosły" krzyże, a podczas ...And Justice For All na scenie został ustawiony posąg Temidy, który w końcu i tak rozpadł się na kawałki. Dość niezwykłe były ekrany w kształcie trumien zawieszone nad sceną. Na ekranach pokazane były postacie, próbujące wydostać się z trumien. Widzieliśmy ich panikę i przerażenie.
Niezapomnianym przeżyciem jest uczestniczenie w koncercie ulubionego zespołu. Każdy, kto to przeżył przyzna mi rację, że wywołuje to wiele pozytywnych emocji. Oglądając koncert Metalliki w kinie, na dużym ekranie, w 3D, mogłam się poczuć tak jakbym była na ich koncercie - było głośno, brzmienie było koncertowe, niewygładzone. Co więcej oglądaliśmy koncert z perspektywy osoby przechadzającej się po scenie. Było tak, jakbym zaglądała przez ramię grającemu na perkusji Larsowi, albo przyglądała się grze Kirka. Wszystkie detale były dobrze widoczne, można było zauważyć rzeczy, na które nie zwraca się uwagi oglądając koncert na ekranie komputera, a nawet uczestnicząc w nim.
Zespół ma bardzo dużo energii, więcej niż niektórzy ich młodsi koledzy. I jeśli myślicie, że wymyślne efekty były po to, żeby odwrócić uwagę od słabego show, to jesteście w błędzie. W pewnym momencie pojawia się awaria, gasną światła i wszystkie efekty przestają działać. Zespół nie schodzi z tego powodu ze sceny - wręcz przeciwnie - daje czadu, jak przystało starych wymiataczy. "Zupełnie, jak w moim garażu" - komentuje James. Słowem, moja ocena to 10/10 .
Oto fragment koncertu wraz ze scenami filmu, przypomniałam go sobie z przyjemnością. Warto obejrzeć. Nie lubię filmów w 3D, ale koncerty mogłabym tak oglądać codziennie :)
Through The Never to nie jest po prostu koncert. Jest fabuła i wydarzenia mają miejsce właśnie podczas koncertu Metalliki. Poznajemy chłopaka o imieniu Trip, fana zespołu i kuriera, który zostaje wysłany z kanistrem benzyny do ciężarówki, która przewozi COŚ, co jest zespołowi niezbędne z jakiegoś, niewyjaśnionego bliżej powodu. Chcąc nie chcąc chłopak musi opuścić koncert i wykonać zadanie, które wydaje się banalnie proste...
Już na początku miasto wydaje się chłopakowi niepokojąco ciche, zauważa ślady krwi, przerażonych, uciekających przed niewiadomo czym ludzi i dziwną, zamaskowaną postać na koniu, która łapie ludzi na lasso i wiesza (!) na latarniach. Miasto pogrąża się w anarchii. Dość przerażające. Najważniejsze jednak, że naszemu bohaterowi udaje się wyjść cało z opresji, zdobywa torbę z nieznaną zawartością, której tak potrzebował zespół i siada na pustej sali, podczas gdy zespół gra utwór Orion.
Fabuła ma podobno znaczenie alegoryczne. Sam Trip jest symbolem Metalliki, a jego wypadek samochodowy nawiązuje do wypadku autobusu, w którym zginął Cliff Burton.
Co mogę powiedzieć o tym filmie-koncercie? Oczywiście, że mi się podobał. Choć fabuła była dla mnie bardziej dodatkiem, niż ważną częścią widowiska. Na szczęście większość ujęć dotyczyła tego, co się działo na scenie. A działo się bardzo dużo. Podobno muzycy wydali krocie na przygotowanie sceny i było to widać. Przed utworem One mieliśmy wrażenie, że znajdujemy się w samym środku bitwy - słychać było odgłosy wystrzałów, samolotów, bomb, widzieliśmy dym i płomienie, po czym zaczął się utwór. Podczas Master of Puppets z podłogi "wyrosły" krzyże, a podczas ...And Justice For All na scenie został ustawiony posąg Temidy, który w końcu i tak rozpadł się na kawałki. Dość niezwykłe były ekrany w kształcie trumien zawieszone nad sceną. Na ekranach pokazane były postacie, próbujące wydostać się z trumien. Widzieliśmy ich panikę i przerażenie.
Niezapomnianym przeżyciem jest uczestniczenie w koncercie ulubionego zespołu. Każdy, kto to przeżył przyzna mi rację, że wywołuje to wiele pozytywnych emocji. Oglądając koncert Metalliki w kinie, na dużym ekranie, w 3D, mogłam się poczuć tak jakbym była na ich koncercie - było głośno, brzmienie było koncertowe, niewygładzone. Co więcej oglądaliśmy koncert z perspektywy osoby przechadzającej się po scenie. Było tak, jakbym zaglądała przez ramię grającemu na perkusji Larsowi, albo przyglądała się grze Kirka. Wszystkie detale były dobrze widoczne, można było zauważyć rzeczy, na które nie zwraca się uwagi oglądając koncert na ekranie komputera, a nawet uczestnicząc w nim.
Zespół ma bardzo dużo energii, więcej niż niektórzy ich młodsi koledzy. I jeśli myślicie, że wymyślne efekty były po to, żeby odwrócić uwagę od słabego show, to jesteście w błędzie. W pewnym momencie pojawia się awaria, gasną światła i wszystkie efekty przestają działać. Zespół nie schodzi z tego powodu ze sceny - wręcz przeciwnie - daje czadu, jak przystało starych wymiataczy. "Zupełnie, jak w moim garażu" - komentuje James. Słowem, moja ocena to 10/10 .
Oto fragment koncertu wraz ze scenami filmu, przypomniałam go sobie z przyjemnością. Warto obejrzeć. Nie lubię filmów w 3D, ale koncerty mogłabym tak oglądać codziennie :)
Czy ktoś z Was widział to w kinie?
Brzmi świetnie, z przyjemnością poszłabym do kina :)
OdpowiedzUsuńNie powiedziałbym, ze 3D odwraca uwagę od samego filmu. Prawdę mówiąc nie widzę wielkiej różnicy między filmem 3D a 2D. Nie rozumiem ludzi, którzy mówią, że w tym drugim obraz jest "płaski". Najwyraźniej brakuje im wyobraźni.
OdpowiedzUsuńCo kto lubi, jak napisałam 3D moją uwagę odwraca (może nie aż tak bardzo, ale trochę, no i przeszkadzają mi te okulary) i wolę "zwykły" obraz. I nigdy bym nie powiedziała, że 2D ma "płaski" obraz - to dla mnie najlepszy obraz. Ale różnica jest moim zdaniem.
UsuńMetalica to zdecydowanie nie moja para kaloszy.
OdpowiedzUsuńMNie się bardzo podobało ale też miałam problem z małym kinem i okropnym nagłośnieniem.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :D
http://www.niebotuznadziemia.blooger.com/
Dzięki, na pewno odwiedzę Twój blog :)
UsuńUwielbiam Metallicę, a szczególnie Czarny Album ;) Muszę pójść do kina, bo zaciekawiłaś mnie bardzo ;D
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz Metallikę, to zdecydowanie polecam! :)
OdpowiedzUsuń