sobota, 31 października 2015

Entiwne - Chaotic Nation (2015)

Entiwne to jedno z moich najlepszych odkryć. Szybko polubiłam ten fiński zespół ze względu na rockową przebojowość, odrobinę "gotyckiego mroku" charakteryzującego wiele skandynawskich zespołów rockowych i jak zawsze tego nieokreślonego "czegoś", co sprawia, że serce zaczyna szybciej bić, kiedy odkrywasz nową muzykę. Wpadające w ucho utwory, nie będące jednocześnie "zbyt popowe", wszechstronny wokalista, ostre riffy i od czasu do czasu motywy klawiszowe łagodzące całość to właśnie styl Entwine.

Pisałam o nich już wcześniej tutaj (klik), a teraz piszę po raz kolejny z prostego powodu: po sześciu latach zespół wreszcie wydał nową płytę! Trudno uwierzyć, że minęło już tyle czasu, ale czekałam cierpliwie i nie jestem zawiedziona. 

Jeśli znacie takie ich utwory jak Dead By Silence (jeden z moich ulubionych zresztą), Break Me, Surrender czy Twisted wiecie, że zespół pisze świetne przebojowe rockowe kawałki. Teraz wyobraźcie sobie, że dostajecie płytę pełną takich utworów! Każdy kolejny utwór jest ciekawy, nie jest to jakaś banalna i męcząca popowa przebojowość (choć wokalista w wywiadzie przyznaje, że muzyka pop nie jest mu obca). W niektórych utworach pojawiają się "smaczki" i ozdobniki, które sprawiają, że płyta nie jest nudna. Nie jest to zespół, który wymyślił coś całkiem nowego, ale w tym co robią są świetni, lepsi z płyty na płytę.

Album zaczyna się od głośnych gitar i perkusji, potem wchodzi dość agresywny wokal w zwrotce. Przebojowy refren, klawisze i solówka dopełniają dzieła. Saint of Sorrow nie daje nam odetchnąć - jest podobnie pełen energii. Wokal w tym utworze jest bardziej agresywny (zwróćcie uwagę na moment między zwrotką a refrenem). Mika Tauriainen najczęściej śpiewa czysto, ale na tej płycie pokazuje, no co jeszcze go stać.

Fortune Falls to pewna niespodzianka, ponieważ utwór jest w połowie elektroniczny, ale o dziwo nie przeszkadza mi to. Utwór jest wyraźnie rockowy i syntezatory nie wpływają na odbiór płyty, piosenka pasuje do całości. Plastic World to utwór singlowy. Ciekawa aranżacyjnie zwrotka i jak zwykle melodyjny, przebojowy refren od razu mnie przekonały.


As We Arise zaczyna się trochę spokojniej, ale szybko przekonacie się, że nie jest to ani ballada, ani nawet odrobinę lżejszy kawałek. Po minucie wchodzi ciężki riff i szalejąca perkusja. Jest też moment przypominający rock operę i delikatny motyw klawiszowy, więc dużo się dzieje.

W Lost But Still Alive podoba mi się fajny, surowy riff, a refren Adrenalize zahacza o bardziej popową przebojowość, ale zwrotki są dużo bardziej agresywne.

The Evil Lies In The Shadows jest dość interesujący z powodu dodatku pianina, które tworzy trochę kabaretowy styl. Znów też słyszymy wszechstronność wokalu Tauriainen'a. Revolt For Redemption nie jest tak przebojowy, ale znów ciekawy wokalnie: w dość wolnych zwrotkach słyszymy głębszy wokal. Scream zamykający płytę zaczyna się od miksu klawiszy, gitar i perkusji. Surowy riff przeciwstawia się raczej łagodnemu wokalowi w zwrotce. Delikatne klawisze ozdabiają refren, a akustyczna gitara przejście.

Na tej płycie nie ma zbyt dużo rocka gotyckiego, obecnego na starszych płytach. Dla niektórych może być to płyta zbyt przebojowa, popowa, ale to zależy, czego się słucha na co dzień. Tak czy inaczej świetnych riffów tu nie brakuje, a każda piosenka ma w sobie coś interesującego. Ważnym elementem albumu jest wokal, który nigdy wcześniej nie był tak różnorodny. Dzięki temu płyta różni się od poprzednich i stanowi krok do przodu w twórczości zespołu.

1 komentarz:

  1. Zawsze gdy nie mam czego słuchać to wystarczy, że wejdę na Twojego bloga i już coś się znajdzie :) Leaves Eyes pokochałam, Entiwne też postaram się poznać nieco bliżej.

    Zapraszam na nową notkę na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl (podsumowanie najlepszych albumów wydanych w latach 2000-2015)

    OdpowiedzUsuń