poniedziałek, 4 lutego 2013

My Chemical Romance - I Brought You My Bullets, You Brought Me Your Love

To właściwie pierwszy post na tym blogu, który jest tylko i wyłącznie recenzją. Pisanie recenzji idzie mi słabo, muszę nad tym popracować, ale warto, a nawet trzeba prowadząc blog muzyczny ;) Na pierwszy ogień poszła debiutancka płyta My Chemical Romance I Brought You My Bullets, You Brought Me Your Love, która ukazała się 23. lipca 2002 r. Tak sobie raz jej słuchałam i pomyślałam, że zawsze ją bardzo lubiłam, więc warto o niej napisać.

A dlaczego akurat ta, a nie druga czy trzecia, które są bardziej znane? Z przekory:) Postanowiłam nie być przewidywalna w wyborze płyty tego zespołu do recenzji.

Zespół został założony przez Gerarda Way - twórcę komiksów i jego znajomego Matta Pelissier. Inspiracją do tego były wydarzenia z 11 września 2001, kiedy to uprowadzone samoloty pasażerskie rozbiły się o wieże World Trade Center. Gerard będąc świadkiem tego wydarzenia napisał piosenkę Skylines and Turnstiles. Potem do zespołu dołączyli kolejni członkowie i grupa podpisała kontrakt z wytwórnią. Płyta odniosła sukces i zespół otrzymał sporo ofert podpisania kontraktu.

Lista utworów:
  1. Romance
  2. Honey, This Mirror Isn't Big Enough For The Two Of Us
  3. Vampires Will Never Hurt You
  4. Drowning Lessons
  5. Our Lady Of Sorrows
  6. Headfirst For Halos
  7. Skylines and Turnstiles
  8. Early Sunsets Over Monroeville
  9. This Is The Best Day Ever
  10. Cubicles
  11. Demolition Lovers
Napis na płycie brzmi: Nielegalne kopiowanie jest naruszeniem obowiązującego prawa i w rezultacie Gerard przyjdzie do twojego domu i będzie wysysać ci krew.

Czyżby było tu coś o wampirach? Otóż na tym albumie temat wampirów jest obecny, najbardziej oczywiście w Vampires Will Never Hurt You (świetny tekst i moja ulubiona piosenka z tej płyty), ale przewija się też w innych miejscach. Gerard pracował nad komiksem o wampirach i to był jeden z powodów obecności tej tematyki na płycie.

Po pierwszym przesłuchaniu utwory wydają się chaotyczne. Gerard sporo wrzeszczy, czasem trudno go zrozumieć, co na początku może się wydawać trochę męczące, chłopak zdziera sobie gardło, jakby to była ostatnia rzecz, jaką zrobi na tym świecie, ale to właśnie jedna z cech charakterystycznych jego wokalu. W tym wrzasku jest wiele emocji i trudno przejść obok nich obojętnie. Co prawda druga połowa Early Sunsets Over Monroeville brzmi jak wrzaski pijaka (podobno cały album był nagrywany "pod wpływem"), ale słychać w nich desperację, złość, smutek... Ta ekspresja bywa przerysowana, ale ten wokalista daje z siebie wszystko w każdym utworze.

Utwory zarówno w warstwie lirycznej i instrumentalnej są mroczne, depresyjne i agresywne (ktoś by powiedział "emo", albo raczej "pseudoemo"- jak ja to nazywam, bo prawdziwe emo pochodzi z lat '80 i '90 i nie ma nic wspólnego z dzisiejszym rozumienie tego określenia). Teksty są o wampirach, samobójstwie, śmierci, uzależnieniu od narkotyków... Do mnie zawsze przemawiał taki "mroczny romantyzm", dlatego np. podoba mi się tekst Demolition Lovers: "But this time, I mean it /I'll let you know just how much you mean to me /As snow falls on desert sky /Until the end of everything" - piękna piosenka.

Płyta jest też bardzo dynamiczna, często następuje zmiana tempa, np. początek utworu jest spokojny, a potem wrzask miesza się z riffami i szybką perkusją. Mamy tu elementy punku i gothic rocka, ale wszystko i tak jest bardzo oryginalne.

Na tej płycie przede wszystkim jest mnóstwo emocji i choć w większości negatywnych, to nie zachęcają one do zamknięcia się w pokoju i popadnięcia w depresję, ale do wykrzyczenia swoich uczuć i działania. Jest chaos i mrok. Są świetne teksty, wyjątkowy wokal i interesujące melodie. Bardzo udany debiut!


10 komentarzy:

  1. Kurcze jak zwykle dowiaduję się u Ciebie jak mało wiem o muzyce, ale w pozytywnym tego znaczeniu bo czytam ciekawe rzeczy :)
    Nie wiedzialam że MCR powstał po WTC, no i tez lubie Vampires Will Never Hurt You, a Demolition Lovers teraz mi sie spodobalo :P
    Recenzja jest gut, keep it up! :)

    PS Świetne tło, takie nastrojowe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie wiedziałam, dopóki tego gdzieś nie przeczytałam (ale to było już dawno) - wiesz, że jak poznaję jakiś zespół, natychmiast muszę o nim poczytać :P Ja uwielbiam ten dwie piosenki. Dzięki, starałam się ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Później przeczytam :) NN na http://true-villain.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyszlo ci naprawde fajnie. Mysle ze mozesz robic to czesciej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Na pewno napiszę jeszcze jakieś recenzje.

      Usuń
  5. Słabo znam My Chemical Romance, ale Twoja recenzja mnie do nich zachęciła :)
    Zapraszam na nn i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miło :) Uważam, że warto posłuchać tej płyty.

      Usuń
  6. Jakoś ja nie trawie MCR, podobają mi się od nich tylko 2 piosenki z nadchodzącej płyty.
    http://time-for-music.blog.pl < Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Recenzja fajna, choć jak dla mnie oceniałaś ją raczej subiektywnie.
    Ta płyta jest jedną z moim ulubionych, właśnie dlatego, że jest w niej tyle emocji.

    Kurcze, to dość śmieszne, ze oni nagrywali ją kompletnie upici, a tak świetnie im wyszła. Cudownie. Słyszałam również, że gdy Gerard nagrywał Vampires will..., to strasznie bolał go ząb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oceniłam ją subiektywnie, bo o to chodzi na moim blogu - o moje własne, subiektywne odczucia na temat muzyki :)

      Masz rację, płyta wyszła świetnie, mimo, że wszyscy byli "pod wpływem" - wydawałoby się to niemożliwe nagrać dobrą płytę w takim stanie...

      Coś słyszałam o tych jego zębach... Wydaje mi się nawet, że śpiewa trochę sepleniąc, a może to tylko moja wyobraźnia...

      Usuń