czwartek, 11 stycznia 2024

Koncert Muzyka Filmowa Harry Potter Symfonicznie orchestral tribute - Białystok 7.01.2024

Bardzo lubię odwiedzać naszą białostocką operę. Imponująca na zewnątrz i w środku, jest wspaniałym miejscem dla miłośników muzyki czy teatru. Miałam okazję obejrzeć tam musicale Upiór w operze (dwa razy) i Jesus Christ Superstar oraz koncert zespołu Percival - Wild Hunt Live (muzyka z gry Wiedźmin). Chętnie poszłabym też na jakąś operę, ale na razie się nie złożyło. 

To, co sprawiło, że piszę tego posta (a od dawna nic nie opublikowałam z powodu braku czasu, albo też nic mnie tak nie zachwyciło, żeby chcieć o tym napisać) to cudowny koncert muzyki z filmów Harry Potter. Mimo że muzyka towarzyszy mi odkąd pamiętam, to oglądając film, to na nim się skupiam, a muzyka po prostu jest. Nie uważam się więc za miłośniczkę muzyki filmowej, zwykle kojarzę tylko motywy przewodnie, jak Marsz Imperialny z Gwiezdnych Wojen. 

Myślę, że większość ludzi tak właśnie to odbiera: ścieżka dźwiękowa zawsze jest gdzieś w tle i idealnie spaja się z tym, co się dzieje na ekranie. Jesteśmy przyzwyczajeni do jej istnienia i nie zwracamy na nią większej uwagi, ale gdyby jej nie było, filmy nie byłyby tak atrakcyjne i wywoływałyby tak dużych emocji.

Słuchanie muzyki filmowej na żywo w wykonaniu orkiestry symfonicznej to jednak coś innego, niż słuchane jej podczas oglądania filmu. Skupiając się na muzyce, rozumiemy, jak bardzo była potrzebna w tym konkretnym filmie i jak bardzo go wzbogaca: nie stanowi tylko tła, ale kreuje emocje i steruje nimi.

Ponieważ filmów w serii Harry Potter jest osiem i powstały na przestrzeni 10 lat, za ścieżkę dźwiękową odpowiadało aż 4 kompozytorów: John Williams, Patrick Doyle, Nicolas Hooper oraz Alexander Desplat. Cała ścieżka dźwiękowa jest jednak bardzo spójna.

Jako fanka fantasy i sci-fi, książki o młodym czarodzieju przeczytałam, jak tylko pojawiły się w mojej bibliotece (pozdrawiam Panią Bibliotekarkę, która raczej tego nie czyta, ale która pozwoliła mnie i siostrze wypożyczyć pierwszą część, zanim jeszcze wpisała ją do systemu ;) ). 

Tak się akurat złożyło, że jesteśmy z mężem w trakcie oglądania serii filmów o Harrym Potterze (każde z nas ogląda to któryś raz), więc tym bardziej fajnie było iść na taki koncert.

Rozglądając się po sali, można było zauważyć, że największą grupę zainteresowanych stanowiły osoby w wieku 30-40 lat, co akurat wcale mnie nie dziwi. Część z nich była nawet z dziećmi. Mali "czarodzieje" mieli szaty, różdżki i szaliki jak w filmach. Sporo było też nastolatków.

W chwili, gdy na scenę weszli muzycy, magiczny klimat ogarnął salę, chociaż jeszcze nie zaczęli grać. Każdy z nich miał na sobie czarną szatę i szalik w barwach Gryffindoru (czyli jednego z czterech "domów", do którego należał główny bohater filmów).

Kiedy zabrzmiały pierwsze dźwięki motywu przewodniego, bardzo się wzruszyłam. Pewnie dlatego, że bardzo lubię słuchać muzyki symfonicznej na żywo, a ta jest piękna. Poza tym poczułam się, jakbym przeniosła się 20 lat wstecz (chociaż nie pamiętam, kiedy pierwszy raz oglądałam ten film). Stworzony magiczny klimat zrobił swoje. Patrząc na orkiestrę, czułam się, jakbym była na występnie szkolnej orkiestry Hogwartu.

W tle, za orkiestrą znajdował się duży ekran, na którym wyświetlały się animacje kojarzące się ze światem czarodziejów z filmów: pociąg mijający malownicze pagórki czy biblioteka pełna starych tomów. Na ekranie widać też było niektórych członków orkiestry oraz dyrygenta. Maestro też ubrany był w czarną szatę i jestem pewna, że nie tylko ja miałam skojarzenie batuty z różdżką. Wydawało się, że zaraz usłyszymy jedno z zaklęć: Wingardium Leviosa, a w niektórych momentach może nawet Avada Kedavra... Dyrygowanie podejrzanie przypominało rzucanie zaklęć. Chociaż w sumie, można to tak nazwać, bo muzycy naprawdę zaczarowali publiczność.

Kolejnym elementem, który mnie zachwycił, był anielski śpiew trzech wokalistek, czy też śpiewaczek (mam słabość do tego rodzaju śpiewu). Jak się okazało, one też miały "różdżki", które w pewnym momencie podniosły do góry, jakby miały zamiar czarować. Moja dusza ucieszyła się też na widok i dźwięk gitary elektrycznej.

Orkiestra została nagrodzona oklaskami i zagrała ponownie dwa utwory na sam koniec.

Jedyną rzeczą, która mi przeszkadzała, były tak ustawione światła, że chwilami świeciły prosto w oczy i trzeba było odwrócić wzrok.

Bardzo się cieszę, że mogłam iść na ten koncert, chociaż wahałam się, bo bilety nie były tanie. Orkiestra zagrała wspaniale, a elementy takie jak stroje, rekwizyty i animacje sprawiły, że bardziej magicznie nie mogło już być. Ten koncert na pewno długo zostanie w mojej pamięci. Nawet ktoś, kto nigdy nie słyszał o Harrym Potterze lub po prostu nie przepada za opowieścią o nim, doceni piękno muzyki i kunszt orkiestry.

Zdjęcia z koncertów można obejrzeć na Facebooku: Koncert Muzyka Filmowa Harry Potter Symfonicznie - orchestral tribute

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz