środa, 8 sierpnia 2012

Jego Piekielna Wysokość

Finlandia (i w ogóle Skandynawia) słynie z metalowych i rockowych zespołów: Nightwish, Apocalyptica, The 69 Eyes, Entwine, Hanoi Rocks, The Rasmus i HIM to tylko niektóre z nich. Skandynawski metal to temat rzeka - Norwegia i Szwecja też mają zespoły znane nie tylko w Europie, ale i na świecie. Jednym słowem Europa rządzi ;) 

Jak już wiecie, ten post będzie dotyczył jednego z tych zespołów: mojego ulubionego od wielu lat, który nie jest i raczej nie będzie legendą, ale znalazł swoje miejsce w muzyce, a dla mnie jest bardzo ważny: HIM. Zaczynałam grać na gitarze na ich piosenkach: solo z Gone With the Sin było chyba pierwszą rzeczą, jakiej w ogóle nauczyłam się grać, a akordów i bicia uczyłam się na akustycznych wersjach Please Don't Let It Go czy The Sacrament. Właściwie nie pamiętam, kiedy polubiłam HIM. Kiedyś w programie 30 TON widziałam ich teledysk do Pretending (to ich najfajniejszy teledysk), był to więc pewnie rok 2001, ale nie przypominam sobie, żebym bardziej zwróciła na nich wtedy uwagę.

Mówiąc o HIM od razu przychodzi nam (mi na pewno) na myśl lider i wokalista grupy - Ville Hermanni Valo. Wysoki, szczupły, o zielonych oczach, "chłopiec o anielskiej twarzy i diabelskim uśmiechu" i co najważniejsze - charakterystycznym głosie o szerokiej skali, który pozwala mu śpiewać bardzo różne piosenki. Charyzmatyczny twórca właściwie całości materiału z czterech pierwszych płyt zespołu, od zawsze jedyny autor tekstów. HIM to jego muzyczne dziecko, od początku miał wizję, jak powinna brzmieć muzyka zespołu i konsekwentnie ją realizował nawet, jeśli wiązało się to z decyzją o rozstaniu z jednym z członków HIM...

Ville wcześnie zaczął interesować się muzyką i kiedy za sprawą kuzynki stał się posiadaczem płyty KISS, wybór instrumentu w szkole muzycznej był oczywisty: gitara basowa, bo Ville chciał grać jak Gene Simmons. "Pierwsze" His Infernal Majesty powstało około 1991 r., kiedy troje przyjaciół: Ville, Mige (Mikko Henrik Julius Paananen) i Linde (Mikko Viljami Lindström - ach te fińskie nazwiska!!!) chcieli założyć zespół. Problemem była nazwa. Zastanawiali się nad Black Salem i Black Earth, jako że inspiracją był dla nich wtedy Black Sabbath.

Ville natknął się w jednej z piosenek, których słuchał na wyrażenie infernal majesty i bardzo mu się ono spodobało. Jednak spór o nazwę rozwiązał ostatecznie Mige który, jak głosi legenda, napisał farbą słowa his infernal majesty na swoim jedynym wzmacniaczu, tak więc nie było już odwrotu. W tym czasie Ville interesował się okultyzmem i wraz z Linde i Mige słuchali mnóstwo black metalu. Jednak podobno nigdy nie byli zaangażowani w czczenie szatana:) 

Potem His Infernal Majesty miało przerwę i po kilku latach, kiedy Mige postanowił odbyć służbę wojskową, Ville i Linde, który właśnie skończył szkołę nagrali dema piosenek Serpent Ride, Borellus i The Heartless. Plan był taki, żeby do zespołu zaangażować jeszcze wokalistę i perkusistę - Ville miał być basistą, a Linde gitarzystą. Niedługo potem zespół (już 3 osobowy z Mige, który wrócił z wojska i chciał grać w H.I.M.) znalazł perkusistę o imieniu Juhana Tuomas Rantala (w skrócie Pätkä) i zespół byłby kompletny, gdyby miał wokalistę... Ta rola przypadła więc Ville, który na szczęście umiał śpiewać, o czym przeczytaliście już w innym moim poście;) Ville mówił później, że nigdy nie śpiewał w żadnym zespole, w którym grał ani nigdzie indziej i chociaż ćwiczył śpiewanie, nie miał pewności czy w ogóle może być wokalistą. 

Nazwa została skrócona do HIM, kiedy zespół wydał swoje pierwsze EP: 666 Ways To Love: Prologue w 1996, a stało się to z kilku powodów. Cała nazwa z długim tytułem płyty nie mieściła się na okładce i byłaby trudna do zapamiętania i wymówienia dla Finów. Po drugie kanadyjski zespół Infernal Majesty właśnie się reaktywował, po trzecie: Ville, Linde i Mige nie chcieli, by ich zespół kojarzony był z okultyzmem (co jednak dzieje się do dzisiaj). I tak mieli już z tego powodu problemy, aż w końcu zaczęli zmyślać, co oznacza skrót HIM i byli w tym bardzo przekonywujący... Jednak niezarejestrowana na czas nazwa przyniosła inny problem, który doprowadził do tego, że w Stanach Zjednoczonych zespół nazywał się HER... 

HIM bardzo chcieli nagrać cover i wybór padł na Wicked Game Chrisa Isaska, która bardzo podobała się Ville, była prosta, znana i pasowała do jego głosu. Ville podobał się też tekst - właśnie takie smutne piosenki o miłości chciał pisać. Dzięki tej piosence i głosowi Ville zespół został zauważony przez BMG i zaproponowano mu nagranie drugiego ich karierze demo. Skład został uzupełniony przez klawiszowca Antto Melasniemi. 

Żeby jednak nie napisać książki o HIM, do czego się już zbliżam, wymienię ich płyty: 
1) Greatest Lovesongs vol 666 (1997) - debiut. Platyna w Finlandii. Dwa covery: Wicked Game i (Don't Fear) The Reaper. Z tej płyty najbardziej lubię For You, Our Diabolikal Rapture (ma fajne gitary), It's All Tears i Wicked Game. Intro do Beginning Of The End jest na płycie grane przez Ville, a nie Linde, a to dlatego, żeby "brzmiało źle”, a Linde był za dobry, żeby coś źle zagrać :) Mam sentyment do tej płyty, bo jak już pisałam lubię wczesne nagrania zespołów, pierwsze płyty i demówki. 

2) Razorblade Romance (1999) - zmiana perkusisty na obecnego o nazwisku Mika Kristian Karppinen, bardziej znanego jako Gas Lipstick i klawiszowca na "Juskę" Salminena. Pierwsze miejsce na fińskiej i niemieckiej liście. 2x platyna w Finlandii. Wielki hit Join Me, który nie należy do ulubionych piosenek Ville. Oprócz tego numeru najbardziej lubię I Love You, Gone With The Sin i Razorblade Kiss. 

3) Deep Shadows And Brilliant Hightlights (2001) - zmiana klawiszowca na obecnego: Janne Puurtinena (znanego jako Burton). Pierwsze miejsce na fińskiej liście, platyna. W piosence In Joy And Sorrow na skrzypcach zagrał Eicca Toppinen z zespołu Apocalyptica. Najbardziej z tej płyty lubię Pretending i In Joy And Sorrow.

4) Love Metal (2003) - ta płyta ma najwięcej poweru ze wszystkich płyt HIM. Deep Shadows... jest właściwie dość spokojne, a L.M. zaczynający się od szybkiego Buried Alive By Love mimo, że zawiera ballady jest czadowy. Szczególnie, że jest tam mnóstwo fajnych riffów, które aż chce się zagrać samemu, a i Ville inaczej używa swojego głosu - śpiewa bardziej szorstko i są chwile, kiedy wrzeszczy. To moja druga ulubiona płyta HIM. Nie potrafię wymienić ulubionej piosenki z tej płyty, ale skłaniałabym się ku Endless Dark albo Sweet Pandemonium… 

5) Dark Light (2005). Dzięki niej HIM stał się pierwszym fińskim zespołem, który zdobył złotą płytę w USA. Oprócz singli (Wings of a Butterfly i Killing Loneliness) do gustu najbardziej przypadły mi Play Dead i Vampire Heart. 

6) Venus Doom (2007). Moja ulubiona płyta HIM. Kiedyś najbardziej lubiłam Razorblade Romance, ale zmieniałam zdanie. Jest to na pewno najcięższy album HIM, inspirowany Metallicą i Type O Negative. Moimi faworytami są 10-minutowy Sleepwalking Past Hope i Venus Doom. Album podoba mi się, bo jest ciężki i mroczny, ale jak już pisałam, szkoda, że dobry album powstał na podłożu osobistych problemów Ville. 

7) Screamworks: Love In Theory And Practice (2010). Cóż, po ciężkim Venus Doom ten album wydaje mi się popowy. Piosenki są świetne i oczywiście "HIM-owe". Większość jest bardzo przebojowa. Podoba mi się, że Ville często śpiewa ostrzej na tej płycie (znaczy więcej się wydziera). Moje ulubione kawałki to Like St. Valentine i Shatter Me With Hope. Ale po dwóch latach jeszcze chyba do końca nie przetrawiłam tej płyty... 

8) ? Chodzą słuchy, że płyta nr 8 będzie. Być może w przyszłym roku. Tamten rok był trudny dla HIM, gdyż rozstali się ze swoją wytwórnią Sire, a Gas miał poważne problemy ze zdrowiem, ale wszystko idzie ku lepszemu :) To, co mnie zainteresowało i spowodowało, że mogę mieć nadzieję, że ta płyta może mi się podobać to wypowiedź Ville dla magazynu Kerrang (luty 2012), w której mówił, że chciałby wydać płytę w wytwórni Rise Above Records (niezależna wytwórnia specjalizująca się w doom i stonermetalowych zespołach) i że zespół powróci do swoich korzeni. 

To, co mi się podoba w HIM to te kilka rzeczy, które połączone w jedno tworzą oryginalną mieszankę, która przemawia do mnie jak żadna inna. Dobry wokal, taki jak lubię: wszechstronny i charakterystyczny. Trochę mroczny image i charyzmatyczny lider. Teksty piosenek, bo długi czas byłam zafascynowana (i chyba nadal jestem) "ciemną stroną miłości", coś jak w Wichrowych Wzgórzach. Ville takie właśnie teksty pisze - o miłości i śmierci jednocześnie, w sposób bardzo romantyczny i poetycki. Przykładów jest mnóstwo, np. wers: In the grace of your love, i writhe in pain (For You); tytuły piosenek: The Funeral of Hearts, Dark Secret Love, Dead Lover’s Lane i wiele innych… No i warstwa instrumentalna, która też zawsze mi się bardzo podoba. HIM to właśnie to, co lubię najbardziej.

Logo HIM to heartgram czyli połączenie pentagramu i serca, jak dla mnie interesujące i pomysłowe. Ten symbol to wszystko, czym jest muzyka HIM: serce oznacza miłość, a pentagram śmierć: tematykę, która pojawia się w większości tekstów Valo. Nieważne czy ktoś określa ich muzykę jako rock, pop czy metal, fani wiedzą, że jest to LOVE METAL :P

HIM odwiedzili Polskę dwa razy: w 2000 roku i rok później, co moim zdaniem jest niewybaczalnie mało jak na zespół europejski, który ma na koncie już 7 płyt. 

Na koniec piosenka. Tu dylemat był większy niż przy AFI, ale wreszcie zdecydowałam się na Bleed Well wersja live z DVD Digital Versatile Doom (2008). Polecam!




P.S. Jestem w trakcie czytania (online, w wersji anglojęzycznej) Synnin Viemaa, czyli biografii HIM i niektóre informacje pochodzą właśnie stamtąd.

Trudno było zawrzeć wszystko, o czym chciałam napisać i wiele rzeczy pominęłam, ale mam nadzieję, że dzięki temu długość posta mieści się jeszcze w granicy "nieznudzenia" i większość z Was dotarła do tego momentu. Zapraszam do komentowania i odwiedzania strony bloga na FB!

11 komentarzy:

  1. Brak komentarzy?? A ja się tak cieszyłam, że dyskusja się rozwinie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. HIM...No coz, ja sie wychowalem na ich muzyce takze, pamietam ze kiedys odkupilem od kolegi plyte "Rozorblade Romance" i sluchalem jej bez konca...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wciąż mam do nich wielki sentyment, mimo, że słucham teraz mnóstwa innych rzeczy, nierzadko cięższych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie HIM z kazda plyta grali tak jakby coraz lzejsza muzyke, tak jak i solowo- filmowy wypad Ville w utworze "Summer Wine", co nie znaczy ze brakowalo tej muzycznej magii, bo chlopaki zawsze byli w niezlej formie i kazdy album mi sie podobal...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dark Light jest, moim zdaniem, najlżejszy. Dwa pierwsze albumy mają fajne brzmienie gitar - takie surowe (tak mi się kojarzy, ale nie znam się na tym). Fajnie, że się całkiem nie zmieniają, jak niektóre zespoły. Każdy album mi się podoba, bo ich styl jest jednak dość przejrzysty...

    OdpowiedzUsuń
  6. A teraz trudne pytanie...Gdybys miala wybrac jeden twoim zdaniem najlepszy przeboj chlopakow z HIM to co by to bylo?

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, rzeczywiście trudne pytanie! :) To zależy, co rozumiemy pod "najlepszy przebój" ;) Powiedziałabym Wicked Game, ale że to cover, więc wybieram.... In Joy And Sorrow. A Ty?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bardzo lubie tworczosc HIM i ciezko mi wybrac jedno nagranie. Bardzo lubie do tej pory sluchac kawalka "Love you like i do", do tej pory mrozi mi krew w zylach jak go slucham...Do ulubionych kawalkow dodal bym takze "Gone with the sin", "Heartache Every Moment" czy "Resurrection". Moze byc tez "The Sacrament"...Ale jesli mialbym wybrac jeden moj ulubiony to stawiam na "Pretending"...Ten utwor ma moc, ma power i niesamwita energie i nigdy mi sie nie znudzi...A slyszalas ze 21 wrzesnia bedzie mial premiere nowy singiel chlopakow z HIM? Zapowiadal bedzie on skladanke najwiekszych hitow zespolu "XX- Two Decades Of Love Metal"...Nazywal sie bedzie "Strange World" i bedzie to cover zespolu KE...To znakomite ale i trudne nagranie, ciekawe jak Ville sobie z nim poradzi...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja miałam też nie lada problem z wyborem :P Lubię te surowe pierwsze nagrania, ale wybrałam coś "pośrodku" (wahałam się między In Joy and Sorrow a właśnie Pretending). Moje ulubione już wymieniłam, ale jakbym miała wybrać tylko kilka to: Our Diabolikal Rapture, Sleepwalking Past Hope, In Joy And Sorrow i Sweet Pandemonium (ale do czterech też ciężko się ograniczyć).

    Tak, o XX- Two Decades Of Love Metal słyszałam, czytałam też, że będą wchodzić do studia. Ale KE nie słyszałam, zaraz poszukam, dzięki za info.

    OdpowiedzUsuń
  10. To napisz potem jak ci sie Strange World Widzi...

    OdpowiedzUsuń
  11. Znam te "Strange World", tylko o tym nie wiedziałam. Prawie mogę sobie wyobrazić jak Ville to śpiewa! Obaj wokaliści mają podobną "manierę wokalną" (jeśli wiesz, o czym mówię). Rzeczywiście nie wydaje się to łatwa piosenka, ale jeśli chodzi o wysokie dźwięki, to Ville sobie poradzi. Czekam z niecierpliwością! Zawsze robili dobre covery, więc teraz na pewno nie będzie inaczej.

    OdpowiedzUsuń