Oczywiście, że lubię "chłopców" z gitarami. Jak można ich nie kochać? :P Dziś chciałabym po prostu napisać, których gitarzystów lubię najbardziej i dlaczego. Moja bardzo subiektywna lista 6 ulubionych gitarzystów nie składa się tylko z legend gitary. Kolejność losowa.
1) Slash: To zbrodnia nie wiedzieć, kim jest jest Slash. Chyba każdy kojarzy pseudonim Saula Hudsona, jego burzę włosów i cylinder. Oraz oczywiście jego gitarę. Slash najczęściej gra na gitarach Gibsona, szczególe bliskie mu są Les Paule. Nie pamiętam, czy widziałam go kiedyś z Fenderem na jakimś występie, który oglądałam w internecie. W 2004 roku muzyk został sklasyfikowany na 15. miejscu listy 100 najlepszych gitarzystów heavymetalowych wszech czasów wg magazynu Guitar World (chociaż te wszystkie listy też są bardzo subiektywne). Stworzył wiele znanych riffów, jak intro do Sweet Child o Mine (zawsze przechodzą mnie ciarki, gdy je słyszę), a jego solówek mogłabym słuchać godzinami i jeszcze przyglądać się, z jaką łatwością jego palce biegają po gryfie. Bez niego Guns N Roses nie stałoby się tym, czym się stało. Poniżej utwór Velvet Revolver:
2) Carlos Santana. Jego styl poznam od razu, choć wcale tak dużo go nie słucham. Latynoskie korzenie plus wpływy bluesa, rocka i jazzu oraz oczywiście talent stworzyły nieprzeciętnego gitarzystę. Santana od wielu lat używa sygnowanych przez siebie gitar PRS Santana. Zbieram się, by posłuchać czegoś więcej z jego repertuaru niż tylko najbardziej znanych utworów.
3) Jack White. Jack jest niesamowity! Pisałam już o nim wcześniej w poście Muzyczne ADHD, więc nie będę się powtarzać, powiem tylko, że Jack stworzył swoje własne charakterystyczne brzmienie i styl. Jako muzyk jest doceniany przez wielu starszych i znanych kolegów po fachu. Na pewno wyróżnia się na tle innych gitarzystów w jego wieku/z jego pokolenia.
4) Tom Morello. Tylko on potrafi wydobyć z gitary takie dźwięki. Nie jestem wielką fanką Rage Against The Machine, z działalności Toma wolę Audioslave. Tom Morello też jest jednym z najbardziej charakterystycznych gitarzystów, jeśli chodzi o brzmienie.
5) John Frusciante. Chyba każdy fan rocka zna intro Under the Bridge czy motyw Californication, nie mówiąc już o innych utworach... Solowej twórczości Johna nie znam, ale jeśli chodzi o Red Hotów to uwielbiam jego grę.
6) Jade Puget (AFI). Nie ma go na żadnych listach najlepszych gitarzystów, ale bardzo go podziwiam, bo jak już pisałam, wyniósł muzykę AFI na nowy, wyższy poziom. Słucham ich bardzo, więc zdążyłam już zagłębić się w styl Jade'a. Moje ulubione utwory AFI są moimi ulubionymi przede wszystkim ze względu na muzykę: riffy, solówki.... Jest kilka piosenek AFI, których fragmenty nawet potrafię zagrać :P Morningstar i 6 to 8 (jak dla mnie oprócz solówki) to proste do zagrania piosenki. Miss Murder też nie wydaje się trudne (na moim poziomie). Albo jedna z moich ulubionych Endlessly, She Said. No i God Called In Sick Today - bardzo fajne i proste intro. Oczywiście nie wszystkie ich piosenki są tak proste! Jade najczęściej używa gitar Gibson - przeważnie Gibson Les Paul Studio.
Poza tym lubię patrzeć na Jade'a na scenie, kiedy oglądam jakieś ich występy w internecie. Puget jest typem gitarzysty, którego wszędzie pełno: biega, skacze, "tańczy", podrzuca gitarę, śpiewa w chórkach i wszytko to robi bardzo naturalnie i "z wdziękiem". Ma swój własny styl, to jest pewne.
Z młodszych gitarzystów podoba mi się jeszcze gra Synystera Gatesa z Avenged Sevenfold.
Nie powiem, że nie znam czy nie doceniam Jimiego Hendrixa, Briana Maya czy Tony'ego Iommi, ale wybrałam tych 6 ponieważ są mi "najbliżsi". A kogo Wy najbardziej podziwiacie i dlaczego? Może jakiegoś mało znanego gitarzystę, którego mogłabym "poznać"? :)
Poza tym lubię patrzeć na Jade'a na scenie, kiedy oglądam jakieś ich występy w internecie. Puget jest typem gitarzysty, którego wszędzie pełno: biega, skacze, "tańczy", podrzuca gitarę, śpiewa w chórkach i wszytko to robi bardzo naturalnie i "z wdziękiem". Ma swój własny styl, to jest pewne.
Z młodszych gitarzystów podoba mi się jeszcze gra Synystera Gatesa z Avenged Sevenfold.
Nie powiem, że nie znam czy nie doceniam Jimiego Hendrixa, Briana Maya czy Tony'ego Iommi, ale wybrałam tych 6 ponieważ są mi "najbliżsi". A kogo Wy najbardziej podziwiacie i dlaczego? Może jakiegoś mało znanego gitarzystę, którego mogłabym "poznać"? :)
Fajny wpis.
OdpowiedzUsuń"To zbrodnia nie wiedzieć, kim jest jest Slash" hehe do czasu znajomości z Tobą byłam zbrodniarką ;D ;D ps moje faworyty to też Jade Puget (hehe:), Slash, Jack White i Santana ;P
OdpowiedzUsuńNie, no Ella, jesteś całkiem usprawiedliwiona, nie byłaś "zbrodniarką", jeśli byłaś nieświadoma pewnych rzeczy :P Fajnie, że się zgadzamy :)
UsuńJa wolę kobiety... nie muszę mieć gitary... w ogóle nawet nie muszą mieć nic wspólnego z muzyką :D. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHaha, rozumiem;) Pozdrawiam również :D
UsuńBrakuje mi tu troche Richiego Sambory, bo to gosc ktory gitara rowniez potrafi zrobic wszystko. Ale zgadzam sie z toba z twoim zestawieniem jak najbardziej...
OdpowiedzUsuńRichie Sambora jak najbardziej, ale nie słucham go tak dużo... Może powinnam? Dzięki za sugestię.
UsuńMój typ - Jack White. Nie tylko jako gitarzysta. Dla mnie jest po prostu cudownym facetem. Uwielbiam go w duecie z Alison Mosshart, a "Jolene" w wykonaniu White Stripes na żywo - niebiański dźwięk :) Zapraszam do mnie i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJack White jest zdecydowanie KIMŚ jako artysta :) Lubię wszystkie jego projekty i mam nadzieję, że niedługo znowu coś wymyśli ;)
Usuń