sobota, 3 października 2015

Chris Cornell - Higher Truth (2015)

Chris Cornell jest wysoko ma mojej (i zapewne nie tylko mojej) liście ulubionych wokalistów. Nic dziwnego, że cieszy mnie duża ilość płyt, na których się udziela/udzielał. Soungarden, Audioslave, Temple of the Dog, płyty solowe - jest tego sporo i na tym na pewno się nie zakończy. Może reaktywacja Audioslave, choćby na jedną płytę? Kto jest za?

O ile w Soundgarden i Audioslave Chris zdzierał gardło aż miło, na swoich solowych płytach poszedł w zupełnie inną stronę. Co prawda You Know My Name czy No Such Thing z płyty Carry On to po prostu dobre rockowe kawałki, chwilami dość agresywne, ale ogólnie na solowych płytach Cornella nie ma zbyt wiele ciężkich brzmień.

Najnowsze dzieło artysty, Higher Truth, po raz kolejny udowadnia, że nie musi on zdzierać gardła w towarzystwie przesterowanych gitar, by wypaść nadzwyczajnie. Piosenki z tej płyty są prostu ładne, słodkie, odrobinę romantyczne i melancholijne. Gitarze akustycznej towarzyszą m.in. klawisze, harmonijki, skrzypce czy mandolina, tak więc w kwestiach aranżacyjnych artysta postawił na minimalizm. Słychać inspiracje folkiem i country.

Bardzo często w muzyce (i nie tylko), "mniej" znaczy "więcej" i tak jest w tym przypadku. Sprawia to, że piosenki są do siebie dość podobne, ale jeśli ktoś orientuje się w solowych dokonaniach Cornella, nie powinien być ani zdziwiony ani też zawiedziony. Higher Truth to płyta pop rockowa, lekka, ale nie znajdziemy tu banalnych kompozycji, ani tekstów o niczym.

Na singiel został wybrany utwór Nearly Forgot My Broken Heart. Na pewno jest to najbardziej przebojowy utwór na całej płycie. Moją uwagę przykuły także Dead Wishes i Let Your Eyes Wander. W Before We Disappear za serce chwyta zarówno melodia, jak i tekst (How hard can it be to share your love with me?). Najmniej spodobał mi się Our Time In The Universe z odrobiną elektroniki (pewnie pasowałby też na płytę Scream).


Higher Truth nie powalił mnie na kolana, ale jest tam wiele świetnych melodii i tekstów, a całość mimo wszystko nie jest przesłodzona. Słucha się tej płyty bardzo przyjemnie, szczególnie, jeśli ktoś lubi takie klimaty. Na pewno warto posłuchać.
 

3 komentarze:

  1. O ja lubie takie klimaty, ogolnie lubie Chrisa, a "Nearly Forgot..." wrecz uwielbiam. Tyle ostatnio super nowej muzy i nowych swietnych plyt, ze na nowy album Chrisa jeszcze nie starczylo mi czasu, ale juz wkrotce przeslucham i te plytke.
    Coffeecharts.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś mnie nie przekonuje. Ciężko mi powiedzieć dlaczego.

    Zapraszam na nową notkę na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl w której wybieram najlepszy album Lany Del Rey i Mariny and the Diamonds!

    OdpowiedzUsuń
  3. O! Mój ukochany Chris. :) W moim rankingu ulubionych artystów zdetronizował nawet MJ'a,a to jest osiągnięcie.

    OdpowiedzUsuń