środa, 1 listopada 2017

Kilka słów o kilku płytach

Przyznam się, że dopadła mnie proza życia. Nie mam czasu nic napisać, późno wracam do domu i mam ochotę tylko odpoczywać (choć i tak 3 wieczory w tygodniu nie ma mnie w domu). Jeśli znajdę czas, obejrzę jakiś serial (jestem w trakcie kilku) lub posłucham muzyki. Jeśli o muzykę chodzi, staram się chociaż śledzić nowości od moich ulubionych wykonawców, i o nich chciałabym napisać kilka słów. Oto, co ostatnio przesłuchałam:

1) Cellar Darling - This Is The Sound (2017)
Zespół trzech byłych członków Eluveitie, w tym ich byłej wokalistki - Anny Murphy. Płyta przyjemna, z wieloma potencjalnym hitami. Mieszająca pop rock (Avalanche) z folk rockiem i metalem. Chwilami słychać znany z Eluveitie instrument - hurdy- gurdy, czyli lirę korbową. Ale na tym podobieństwa z macierzystym zespołem się kończą. Polecam fanom Anny Murphy, folk rocka i pop rocka.


2) Eluveitie - Evocation II - Pantheon (2017)
Pozostali członkowie zespołu znaleźli nową wokalistkę - Fabienne Erni i trzeba powiedzieć, że dziewczyna świetnie się wpasowała do zespołu wokalnie i wizualnie. Poza tym gra na harfie i mandoli, za co ma dodatkowy plus - te instrumenty świetnie pasują do folkowego stylu zespołu. 

Muszę powiedzieć, że na początku byłam odrobinę zawiedziona, że płyta jest tak spokojna, ale potem dowiedziałam się, że był to celowy zabieg. Album pokazuje łagodniejsze, ale wcale nie gorsze oblicze zespołu. Dzięki niemu mogliśmy zaznajomić się z wokalem Fabienne - bo śpiewa ona tu dość dużo. Od początku pasowała mi do zespołu, ale ostatecznie przekonałam się do niej po usłyszeniu utworu Catvrix. Jak przystało na Eluveitie mamy na płycie skoczny, instrumentalny utwór - Grannos. Ogmios natomiast bardzo przypomina utwór Inis Mona.

Zespół już zapowiedział kolejną, metalową płytę, której fragment już poznaliśmy:


3) Trivium - The Sin And The Sentence (2017)
Zawsze z niecierpliwością czekam na nowe Trivium. Zespół tak się rozwija, że już nie można im przyczepić żadnej konkretnej etykietki, oprócz tej z napisem metal, bo chłopaki ani myślą złagodnieć (i dobrze!). Do żadnej ich płyty nie można się przyczepić i żadnej nie można określić mianem "słabej". The Sin And The Sentence nie jest wyjątkiem. Myślę, że płyta zadowoli fanów wszystkich poprzednich "wcieleń" zespołu i ogólnie fanów metalu, choć zaczynającym przygodę z muzyką zespołu proponowałabym zacząć od początku dyskografii.


4) Lion Shepherd - Hiraeth (2015) i Heat (2017)
Miałam niedawno okazję być na wspaniałym koncercie Riverside i Lion Shepherd. O Riverside nie będę się rozpisywać, bo zabrakłoby czasu, być może zrobię to innym razem. Bardzo zainteresował mnie support Riverside - Lion Shepherd. Natknęłam się na nich przypadkiem już całkiem dawno, przesłuchałam pierwszą płytę Hiraeth i z niecierpliwością czekałam na ich koncert z Riverside. Niestety wtedy koncert został odwołany, ale w końcu udało mi się zobaczyć chłopaków w moim mieście. Obecność Lion Shepherd była dla mnie bardzo miłą niespodzianką, bo bardzo żałowałam, że wtedy nie mogłam ich zobaczyć.

Zespół ten, choć młody, zdobył już duże uznanie i mnóstwo fanów. Ja też uległam czarowi ich muzyki (szczególnie pierwszej płyty pełnej orientalnych brzmień) i po koncercie nie przestawałam ich słuchać. Polska scena progrockowa to coś, z czego możemy być dumni. Lion Shepherd to zespół fantastyczny: dojrzały, profesjonalny, mający do zaprezentowania świetne brzmienie i dobrą, hipnotyzującą, emocjonalną muzykę. Nie wspominając już o charakterystycznym wokalu Kamila Haidara i umiejętnościach gitarowych Mateusza Owczarka (którymi byłam zachwycona na koncercie!). Na pewno będę śledzić dalszą karierę zespołu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz