sobota, 5 maja 2018

Koncert - M.Others: Nirvana Tribute Band. 2.05.2018 Białystok, Zmiana Klimatu

Nie jestem zbyt wielką fanką Nirvany, ale mam kilka ulubionych utworów. Mam też płytę In Utero, którą bardzo lubię. Właściwie większość ich piosenek znam na pamięć, bo kiedyś - jak prawie każdy fan rocka - namiętnie ich słuchałam. Kiedy więc pojawiła się okazja zobaczyć zespół, który gra ich kawałki, nie zastanawiałam się długo.

Kiedyś (bardzo dawno temu) byłam z mamą na koncercie tribute bandu The Beatles (The Beatles Revival) i było świetnie! Dlaczego by więc nie iść na zespół grający kawałki Nirvany? Może być interesująco. Już słyszę te oburzone głosy: "Kurt był tylko jeden, nikt go nie podrobi!". To oczywiste, ale nie należę to tych fanek, które traktują go jak świętość i jeśli mam okazję poczuć namiastkę koncertu Nirvany - wchodzę w to.

M.Others to ukraiński, profesjonalny Tribute Band Nirvany. Składa się z trzech osób:
  • Alexey Tuchinski - gitara i wokal
  • Pavel Romanchuk - bas
  • Roman Polikarpov - perkusja
Bilet kupiłam online przez Goingapp.pl - na papierowym bilecie mi nie zależało. Dzień przed koncertem pula biletów online była wyprzedana. Myślę, że nie tylko ja byłam ciekawa zespołu M.Others.

Pod sceną zrobiło się bardziej tłoczno dopiero ok. 19:00, kiedy miał zacząć się koncert. Przyszło nam jednak czekać jeszcze 20 minut, zanim zespół wyszedł na scenę. Od razu rzuciło się w oczy fizyczne podobieństwo Alexey'a do Kurta. Tak samo jak Kurt, wokalista M.Others jest szczupły i drobnej budowy ciała. Ma blond włosy i podobną fryzurę. Na scenie też zachowuje się podobnie (może oprócz niszczenia instrumentów) i wydaje się nieśmiały.

Byłam bardzo podekscytowana, kiedy zaczęli grać. Przyszłam wcześnie, więc zajęłam miejsce blisko sceny. Nie było z tym problemu - chociaż było dużo osób nikt nie przeciskał się do przodu. Zaczęli od In Bloom, potem chyba było Rape Me. Publiczność nie była jeszcze zbyt rozruszana, było dość spokojnie jak na takie ostre utwory.

Płyty Bleach i Incesticide kojarzę trochę mniej, ale wydaje mi się, że jeśli chodzi o utwory z nich, to na pewno pojawiły się Aneurysm i Dive, ale nie jestem pewna co do Scoff, Big Cheese i Sliver. W miarę upływu kolejnych utworów z każdej strony było słychać śpiewających fanów. Zespół angażował publiczność do wspólnego śpiewania podczas Lithium i Something In The Way.

Usłyszeliśmy też oczywiście Come As You Are, Polly czy Heart Shaped Box. Był też set półakustyczny - M.Others zagrali Dumb, All Apologies, Jesus Don't Want Me For a Sunbeam, Pennyroal Tea i Where Did You Sleep Last Night. Tutaj już cała publiczność śpiewała razem z zespołem. Ja też do domu wróciłam ze zdartym gardłem ;)

Końcówkę koncertu stanowiły Sappy (jedna z moich ulubionych piosenek, zawsze wywołuje we mnie emocje, które na żywo były o wiele bardziej intensywne), You Know You're Right oraz - jako wisienka na torcie - Smells Like Teen Spirit (te dwie ostatnie jako bis). Podczas tej piosenki, musiałam trochę odsunąć się do tyłu, ponieważ ludzie zachowywali się zupełnie jak w teledysku, jakby ogarnęło ich szaleństwo. I wcale się nie dziwię.


Koncert był świetny. Nie tylko dlatego, że M. Others grali piosenki kultowego zespołu. W nich samych było coś szczególnego - grali z energią i pasją. Wokal Alexey'a bardzo przypominał wokal Kurta, szczególnie w niektórych momentach i kiedy światło było przygaszone, nie można było oprzeć się wrażeniu, że na scenie stoi Kurt. Trochę to makabryczne, ale tak było. Przynajmniej w moim przypadku.

To niesamowite, że po tylu latach te utwory wywołują tak silne emocje. Nie dziwię się, dlaczego muzyka Nirvany porywała tłumy i ludzie oszaleli na jej punkcie. Na płytach brzmi bardzo surowo, a na żywo jest nie do opisania.

Nie szkodzi, że M.Others to tylko tribute band. Byli w stanie porwać publiczność, wskrzesić grunge w najlepszej jego odsłonie, przenieść nas do lat 90. Chłopaki zagrali niesamowicie. Muzyka wywoływała uśmiech na mojej twarzy. Tak: czułam się jak na koncercie Nirvany.

Po koncercie w stronę publiczności poleciały pałeczki perkusyjne i kostka basisty. Nagle zdałam sobie sprawę, że to koniec koncertu i nie mogłam uwierzyć, że czas minął tak szybko. Brakowało mi jeszcze trochę muzyki na żywo.

Nie robiłam żadnych zdjęć, ale jeśli chcecie jakieś zobaczyć lub posłuchać jak M.Others wykonują utwory Nirvany, wejdźcie na ich profil na FB (klik) lub konto na YouTube (klik).


Bardzo się cieszę, że miałam okazję uczestniczyć w tym koncercie. Polecam wszystkim fanom Nirvany i surowego, nieugrzecznionego grania.

1 komentarz: