sobota, 19 listopada 2011

Ciemność powraca

The Darkness się reaktywowało. Justin Hawkins pogodził się z bratem, odstawił kokainę i powócił do zespołu po 5 latach. W ciągu tych lat przygarnął kilku muzyków i nagrał jedną płytę jako Hot Leg (coś tak kiedyś słuchałam, ale nie pamiętam za dobrze), a pozostali muzycy przyjęli nazwę Stone Gods i też nagrali płytę (której też nie słuchałam za bardzo) z basistą The Darkness na wokalu. Lubię The Darkness, choć mogą się wydawać mocno kiczowaci. Justin śpiewa falsetem, co czyni go charakterystyczym wokalistą. Bardzo lubię ich piosenki np. I believe in a thing called love, One way ticket i moja ulubiona świąteczna piosenka Christmas Time :D Przyjemnie się ich słucha.

Zwróciłam na nich uwagę przez ich glam rockowy wygląd - pomyślałam, że muszą być ciekawi, że nie jest to kolejny młody zespół grający nowoczesnego rocka, który w wielu przypadkach zamienia się w pop, a gitary ustępują syntezatorom. I nie pomyliłam się, ich piosenki mi się spodobały, a image też mają fajny - przypomina o latach ‘70... To też mi się podoba bo podobał mi się wygląd zespołów z lat ‘70 i ‘80, czasem trochę przerysowany, ale wtedy to było fajne, dzisiaj wiele młodych zespołów wygląda dokładnie tak samo.

Wiem, że image zespołu o niczym nie stanowi - świetne zespoły nie muszą wyróżniać się wyglądem, ale jest to ciekawy dodatek, przyjanmniej dla mnie. W sumie to zależy od muzyki - w zespołach typu Epica czy Leaves’ Eyes suknie i gorsety jako ubiór sceniczny wokalistek są nawet pożądane :D A wracając do The Darkness w Wielkiej Brytaniii obie ich płyty pokryły się platyną - odnieśli więc spory sukces i jeśli chodzi o mnie to czekam, co będzie dalej. Może jakaś płytka?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz