poniedziałek, 26 listopada 2012

Na przekór...

Jak już wiecie słucham przeważnie rocka, metalu i różnych odmian tych gatunków. Taka muzyka jest dla mnie najważniejsza i stanowi część mojego życia od wielu lat. Zresztą chyba nie muszę Wam tego wyjaśniać ;) Poza tym lubię muzykę klasyczną, chociaż nie jakoś namiętnie, ale uważam że jest wspaniała i bardzo dobrze się jej słucha. Lubię też trochę popu i rnb: bardziej konkretne piosenki niż wykonawców czy całe płyty, i bardziej rzeczy sprzed kilku - kilkunastu lat niż nowości. Dlatego dzisiaj chciałbym Wam przedstawić moją bardziej popową stronę ;)

Oprócz dwóch pierwszych, płyt Avril Lavigne, o których już wspominałam (i które można od biedy jeszcze pod rock podciągnąć), bardzo lubię album Pink - Missundaztood (2001) - drugi w jej dorobku. Podczas gdy debiut był bardziej w stylu pop/RNB, ten album bardziej skłaniał się w kierunku popu i pop rocka. Jest tam duet ze Stevenem Tylerem w Misery, a Just Like a Pill czy Numb mają w sobie rockową energię. Wszystkie 4 single z tego albumu (Get the Party Started, Don't Let Me Get Me, Just Like a Pill i Family Portrait) stały się hitami. Album został bardzo dobrze przyjęty przez fanów i krytyków oraz odniósł komercyjny sukces.

Przez jakiś czas słuchałam go na okrągło i znałam na pamięć teksty wszystkich piosenek. Nadal lubię ten album, bo jest bardzo fajny, pełen energii i z pazurem. Tak, jak Alecia Moore, czyli Pink. Artystka ta, mimo, że tworzy/śpiewa muzykę raczej lekką, ma w sobie coś z ostrej, rockowej dziewczyny: nie jest słodka i delikatna.

Ale przede wszystkim ma świetny głos w przeciwieństwie do wielu gwiazdek popu. Jej inspiracją jest Janis Joplin i niektórzy nawet porównują ją do tej legendarnej artystki. Pink ma charakterystyczny głos, trochę chropowaty, ostry i silny. Na pewno jest to jeden z powodów, dla których lubię ten jej album i w ogóle podziwiam ją jako wokalistkę i artystkę. No więc, dość już o Pink, a poniżej jedna z piosenek z Missundaztood:



Oprócz Pink z artystek pop/rnb moją uwagę zwracają Alicia Keys, Beyonce, Anastacia, Nelly Furtado, no i oczywiście Christina Aquilera. Co mi się w nich podoba? Przede wszystkich ich głosy świadczące o niewątpliwym talencie wokalnym (chyba Nelly wypada tu najsłabiej, chociaż wokal ma bardzo charakterystyczny). Wszystkie te panie w mniejszym lub większym stopniu tworzą własne piosenki, a nie tylko je śpiewają. Alicia, oprócz pięknego głosu posiada umiejętność gry na kilku instrumentach.


Nie mam ulubionej piosenki Beyonce, ale byłabym bardziej skłonna słuchać jej niż niektórych jej koleżanek po fachu. Niektóre piosenki ma całkiem przyjemne, zarówno swoje jak i z Destiny's Child. Wydaje mi się też, że jest kimś w rodzaju divy czy po prostu "damy". Z tego, co gdzieś tam widziałam ubiera się bardzo elegancko, nie szokuje strojem, nie szuka skandali, a ludzie i tak o niej mówią i ją kochają. Może to tylko wypracowany wizerunek, ale i tak mi się to podoba.

Nelly Furtado - podobają mi się single z jej dwóch pierwszych płyt, jak np. Try:


Anastacia też miała swoje hity, które lubiłam i nadal uważam za fajne, jeśli chodzi o popowe kawałki, szczególnie mi się podobał Sick and Tired. Anastacia wydała ostatnio album z coverami rockowych utworów: It's a Man's World. Nie wiem, co chciała osiągnąć wydając taki album, ale dla niemieckiego radia powiedziała, że "dzisiejszy muzyczny świat jest zdominowany przez mężczyzn", więc chyba postanowiła zaśpiewać utwory oryginalnie śpiewane przez mężczyzn. Jest tam cover Foo Fighters - Best Of You, który wyszedł nawet zgrabnie, tak jak i Back in Black (AC/DC), Use Somebody (Kings of Leon) czy You Give Love a Bad Name (Bon Jovi). Ale coverom Dream On (Aerosmith) i Sweet Child o Mine (Guns N Roses) mówię "NIE"...

Na koniec Christina Aquilera.... Jej wokal jest na pewno niesamowity, jest porównywana do M. Carey i W. Houston, ma szeroką skalę głosu. Słyszałam jej płytę Back to Basics i bardzo mi się spodobała ze względu na ten klimat lat '20, '30 i '40 - jazz, blues i soul. Taką muzykę powinna według mnie śpiewać, bo jak słyszę ten jej głos z dodatkiem elektroniki to mi się niedobrze robi :P Ale wiadomo - rzecz musi się sprzedawać :) No i jej Fighter to też fajny numer.



Wymieniłam tylko kawałki z końca XX wieku i kilku następnych lat, ale oprócz tego lubię pop z lat '80 - '90: M. Jackson, Roxette, INXS, A-HA i parę innych, bo wtedy muzyka pop był najfajniejsza ;) Bez bólu głowy mogę słuchać właściwie większości rzeczy z tamtego okresu.. Ale opinia na ten temat pewnie zależy od tego, w jakiej dekadzie się urodziliśmy...

Ci, którzy słuchacie rocka i metalu, podzielcie się swoimi ulubionymi popowymi utworami!

4 komentarze:

  1. Normalnie zgadzam się w 100 % z Twoimi typami! ;)
    Avril Lavigne, Pink, Alicia Keys, Beyonce, Nelly Furtado (nie wiem jakim cudem ale nie widziałam wcześniej teledysku do Try!, jest swietny :), Anastacia i Aguilera. wszystko fajne wokale;)
    ps w rankingu nie ma żadnych mężczyzn ;P
    Ja bym dodała jeszcze Gosssip, babka też ma dobre warunki głosowe wg mnie ;)
    Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  2. To popularne wokalistki, więc raczej Ameryki nie odkryłam :P Cieszę, się że się zgadzasz :) Tak, wokalistka Gossip ma świetny głos, jakoś o niej nie pomyślałam, ale ona chyba trochę bardziej w stronę rocka niż wszystkie w/w, chociaż granica między rockiem a popem jest bardzo cienka...

    Tak... Nie ma mężczyzn, słusznie zauważyłaś! Na pewno jacyś by się znaleźli, ale musiałbym pomyśleć. Jakie męskie gwiazdy popu zasługują na to, żeby o nich wspomnieć według Ciebie? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widze ze bardzo ciekawa dyskusja sie zaczyna wywiazywac. Muzyki pop tez slucham, moze w mniejszym stopniu ale takze. Co do artystek i ich utworow to napewno Alicia Keys(duzo nagran wiec nie bede wymienial), Anastacia takze, i musze powiedziec ze jej nowy album z tymi klasykami nie wyszedl zle, mnie nawet sie podoba. Kiedys bardzo cenilem Mariah Carey,ale z tych poprzednich plyt. Bardzo lubie jej album "Fantasy" z hitami "One Sweet Day" oraz tytulowym kawalkiem. Nelly Furtado do poprzednich dokonan takze, ale poprzednim albumem mnie strasznie zawiodla. Po jednym przesluchaniu juz do niego nie wracam bo nie warto. Napewno musze zaznaczyc rowniez Shakire ktora bardzo cenie oraz Rihanne. Ostatnio naczytalem sie jaki to jej nowy album jest slaby i takie tam, ale mnie po kilku odsluchach naprawde sie podoba. Ostatnio probowala troche namieszac Rita Ora ale wydala raczej slaba plyte wiec musi jeszcze troche popracowac. Na koniec napewno nie mozna zapomniec o Whitney Houston. To dla mnie byla prawdziwa krolowa muzyki pop. Co do spiewajacych panow to po smierci Michaela Jacksona dlugo bylo kiepsko. Teraz uwazam ze naprawde wielka gwiazda moze byc Bruno Mars- ciekaw jestem czy potwierdzi to swoim nadchodzacym nowym albumem. Kiedys wielkie pietno na muzyce pop odcisnal napewno George Michael, do jego "Jesus To A Child" czy "Fast Love" ciagle czesto wracam. Moze jeszcze Robbie Williams a potem dlugo dlugo nic. Na koniec chcialbym zwrocic uwage na jeszcze dwoch spiewajacych panow, moze nie jest to muzyka pop a bardziej taki Country Rock ale cenie ich duzo bardziej niz czolowke tych niby gwiazd muzyki pop. Jason Aldean i Kid Rock...Pierwszy wydal niedawno drugi album "Night Train" ktorego jako calosci slucha sie wspaniale, a na pierwszej plycie nagral niezapomniany hit "Dirt Road Anthem"...A Kid Rock po nagrywaniu takich sobie plyt(Ale w tamtym czasie spotykal sie z Pamela Anderson wiec zwalam na nia te nie udane wydawnictwa ha ha)3 ostatnie albumy byly znakomite. "All Summer Long", "Born Free", kapitalnie sie tego sluchalo, no i nowy album "Rebel Soul"...Na nim wiele swietnych kawalkow z "Midnight Ferry" na czele. Kid Rock muzycznie dorosl niesamowicie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do Mariah Carey i Whitney Houston, to oczywiście zgadzam się, ponadprzeciętne wokalistki, a Whitney rzeczywiście była królową i długo nie zostanie zapomniana. Ale nigdy jakoś namiętnie nie słuchałam muzyki tych Pań. Shakira też jest interesująca ze swoją muzyką i głosem, ale jak dla mnie bardziej z płyt: Laundry Service i Oral Fixation niż następnych, i tych piosenek w klimacie latynoskim niż dance. Ale piosenek Rihanny nigdy nie lubiłam.

    Bruno Mars...mhm, jego już całkiem nie kojarzę, zobaczymy, być może Twoje przypuszczenia się sprawdzą :) George Michael i Robbie Williams: zdecydowanie tak, jeśli chodzi o mężczyzn w muzyce pop, są to artyści warci wspomnienia. Muszę przyznać, że o Jasonie Aldean nie słyszałam, ale contry rock/pop jest w porządku, przyjemnie się słucha. Kid Rock... rzeczywiście All Summer Long i Born Free były całkiem fajne, ale mało wiem o tym artyście i jego muzyce... Przypomniałam sobie natomiast o Jamesie Morrisonie. Lubię dwie pierwsze jego płyty (trzeciej jeszcze nie słyszałam) - ale tu mamy dodatki rockowe i soulowe... A Justin Timberlake? Czasem trudno mi uwierzyć, że wydał dopiero 2 solowe albumy... Na pewno jest wielką gwiazdą muzyki pop/dance/rnb.

    Jeśli chodzi o pop to do mnie przemawiają bardziej rzeczy pop-rock niż dance i te starsze niż nowe - nowych artystów prawie wcale nie kojarzę...

    OdpowiedzUsuń