Jak obiecałam w poprzednim poście, teraz będzie o koncertach. Obejrzałam ich trochę - w TV, na DVD czy online. Na kilku miałam okazję być, ale to już oddzielna historia. O moich ulubionych koncertach jeszcze nie pisałam, więc oto nadszedł ten czas.
Koncerty to ważna rzecz w życiu zespołu. Ktoś może pisać świetne piosenki, ale na żywo nie umieć porwać publiczności, czym nie przysporzy sobie fanów. Wiele znanych zespołów tak właśnie zaczynało karierę - grając koncerty i występując najpierw w małych barach, a potem przed coraz większą publicznością, która zachwycona zespołem "pomogła" mu w karierze. Koncert to nie tylko muzyka, czasem jest prawie widowisko ze światłami, ogniem i starannie zaplanowaną scenografią. Ze sceny powinno czuć się energię, to, że zespół gra dla fanów i dzięki nim. I nie ważne, czy zrobi wielkie show czy wyjdzie na scenę jedynie z gitarą akustyczną i w znoszonych ciuchach.
Dziś chciałam Wam zaprezentować kilka moich ulubionych koncertów, które do tej pory obejrzałam. Ten post będzie podzielony na dwa. Koncerty z tej części łączy "element symfoniczny", a druga część (której możecie się spodziewać za kilka dni) to koncerty zespołów rockowych.
1. David Garrett - David Garrett: Rock Symphonies – Open Air Live 2010
David to niemiecki skrzypek, który nagrywa zarówno utwory Schuberta czy Czajkowskiego, jak i własne aranżacje klasycznych rockowych utworów jak Thunderstruck AC/DC czy Smells Like Teen Spirit Nirvany. O Davidzie pisałam już wcześniej w poście: Małżeństwo metalu z klasyką. Za miesiąc będzie można zobaczyć Davida w podwójnej roli - aktora i muzyka w filmie o życiu włoskiego skrzypka i kompozytora Niccolo Paganini, gdzie David oczywiście zagra główną rolę. Film nosi tytuł Paganini: The Devil's Violinist. Zapewne w moim małym mieście nie będzie go w kinie, ale zobaczymy :)
Koncert Davida, który obejrzałam odbył się 3 lata temu w Berlinie. Muzyk zaczął od utworu Kashmir Led Zeppelin. To, co mi się najbardziej podobało w tym koncercie i występie Davida było to, że od razu widać, jak wielką przyjemność sprawia mu gra na skrzypcach - bawi się tym, wspaniale przekazuje emocje (zarówno w wolnych i smutnych jak i szybkich i wesołych utworach) i dlatego nie można oderwać od niego wzroku. Często się uśmiecha grając, co jest bardzo sympatyczne.
Na koncercie nie brakowało zabawnych momentów: kończąc grać jeden z wolnych utworów, wplótł w niego kawałek kołysanki Brahmsa (zapewne znacie ten utwór, nawet jeśli tego nie wiecie). Szkoda, że nie rozumiem niemieckiego, bo chyba opowiadał też jakieś zabawne anegdoty albo dowcipy, bo publiczność chwilami była bardzo rozbawiona.
Po jego wyglądzie moglibyśmy oczekiwać muzyka rockowego - wydaje się odrobinę nieokrzesany z długimi włosami i w ciężkich butach. Ma świetny kontakt z publicznością i towarzyszącymi mu muzykami. Sprawia, że muzyka klasyczna, która wielu ludziom wydaje się nudna - jest bardziej przystępna. Bardzo przypadło mi do gustu jego żywiołowe wykonanie Smells Like Teen Spirit. Do zagrania na gitarze Walk This Way (Aerosmith) zaprosił młodą utalentowaną gitarzystkę - Orianthi.
Koncert jest złożony z utworów muzyki klasycznej (Cztery Pory Roku: Lato - Vivaldi), rocka (Kashmir - Led Zeppelin) ale też popu (Smooth Criminal - Michael Jackson). Polecam, bo to bardzo wciągający koncert.
Cały koncert wraz z listą utworów tutaj:
2. Nightwish - End Of An Era 2005
Koncerty Nightwish to zawsze widowisko, ale ten koncert jest wyjątkowy. Zaczyna się od pełnego mocy Dark Chest of Wonders. Muzyka Nightwish porywa kiedy się jej słucha, ale oglądanie koncertu jest tysiąc razy lepsze (nie mówiąc już o uczestniczeniu w nim!). Utwory wydają się mieć jeszcze więcej poweru, instrumentaliści i Tarja dają z siebie wszystko. Ze sceny płynie taka energia, że czuję ją nawet oglądając ten koncert z komputera. Trudno się od niego oderwać, jest idealny - piękny, emocjonalny i wzruszający, a wykonanie Phantom of The Opera - mistrzowskie! Nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa - jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy koncert, jaki oglądałam. Muzyka zespołu wspaniale wypada na żywo - zarówno ballady jak i ostrzejsze, przebojowe utwory. Jednym słowem - magia. Tarja jest hipnotyzująca, zarówno jeśli chodzi o wokal jak i image, a poza tym widać, że na scenie czuje się jak ryba w wodzie.
3. Metallica - S&M 1998
Metallica grająca swoje utwory z towarzyszeniem orkiestry? Wiedziałam, że musi wyjść ciekawie mimo, że wydawałoby się, że Metallica nie ma wiele wspólnego z muzyką klasyczną. W kilku przypadkach aranżacje średnio mi się podobały, ale na pewno był to świetny pomysł i ciekawy koncert. Warto obejrzeć. Najbardziej podobał mi się utwór No Leaf Cover - specjalnie napisany z okazji tego koncertu.
4. Within Temptation - Black Symphony 2008
Zespół wykorzystujący już elementy symfoniczne zagrał koncert z orkiestrą symfoniczną (The Metropole Orchestra - 60 osób) i chórem (20 osób). Było to prawdziwe przedstawienie, zapięte na ostatni guzik, zorganizowane z wielkim rozmachem: wspaniałe kostiumy Sharon, efekty pirotechniczne i audiowizualne (ekran w głębi sceny). Nie zabrakło również niespodzianek w postaci gości: Anneke van Giersbergen (w utworze Somewhere) i Keith Caputo (w What Have You Done). Zawsze oglądając występy WT nie mogę się nadziwić, z jaką łatwością śpiewa Sharon.
Wyszło epicko - nic dodać, nic ująć. Koncert zrobił na mnie duże wrażenie pod każdym względem.
Koncerty to ważna rzecz w życiu zespołu. Ktoś może pisać świetne piosenki, ale na żywo nie umieć porwać publiczności, czym nie przysporzy sobie fanów. Wiele znanych zespołów tak właśnie zaczynało karierę - grając koncerty i występując najpierw w małych barach, a potem przed coraz większą publicznością, która zachwycona zespołem "pomogła" mu w karierze. Koncert to nie tylko muzyka, czasem jest prawie widowisko ze światłami, ogniem i starannie zaplanowaną scenografią. Ze sceny powinno czuć się energię, to, że zespół gra dla fanów i dzięki nim. I nie ważne, czy zrobi wielkie show czy wyjdzie na scenę jedynie z gitarą akustyczną i w znoszonych ciuchach.
Dziś chciałam Wam zaprezentować kilka moich ulubionych koncertów, które do tej pory obejrzałam. Ten post będzie podzielony na dwa. Koncerty z tej części łączy "element symfoniczny", a druga część (której możecie się spodziewać za kilka dni) to koncerty zespołów rockowych.
1. David Garrett - David Garrett: Rock Symphonies – Open Air Live 2010
David to niemiecki skrzypek, który nagrywa zarówno utwory Schuberta czy Czajkowskiego, jak i własne aranżacje klasycznych rockowych utworów jak Thunderstruck AC/DC czy Smells Like Teen Spirit Nirvany. O Davidzie pisałam już wcześniej w poście: Małżeństwo metalu z klasyką. Za miesiąc będzie można zobaczyć Davida w podwójnej roli - aktora i muzyka w filmie o życiu włoskiego skrzypka i kompozytora Niccolo Paganini, gdzie David oczywiście zagra główną rolę. Film nosi tytuł Paganini: The Devil's Violinist. Zapewne w moim małym mieście nie będzie go w kinie, ale zobaczymy :)
Koncert Davida, który obejrzałam odbył się 3 lata temu w Berlinie. Muzyk zaczął od utworu Kashmir Led Zeppelin. To, co mi się najbardziej podobało w tym koncercie i występie Davida było to, że od razu widać, jak wielką przyjemność sprawia mu gra na skrzypcach - bawi się tym, wspaniale przekazuje emocje (zarówno w wolnych i smutnych jak i szybkich i wesołych utworach) i dlatego nie można oderwać od niego wzroku. Często się uśmiecha grając, co jest bardzo sympatyczne.
Na koncercie nie brakowało zabawnych momentów: kończąc grać jeden z wolnych utworów, wplótł w niego kawałek kołysanki Brahmsa (zapewne znacie ten utwór, nawet jeśli tego nie wiecie). Szkoda, że nie rozumiem niemieckiego, bo chyba opowiadał też jakieś zabawne anegdoty albo dowcipy, bo publiczność chwilami była bardzo rozbawiona.
Po jego wyglądzie moglibyśmy oczekiwać muzyka rockowego - wydaje się odrobinę nieokrzesany z długimi włosami i w ciężkich butach. Ma świetny kontakt z publicznością i towarzyszącymi mu muzykami. Sprawia, że muzyka klasyczna, która wielu ludziom wydaje się nudna - jest bardziej przystępna. Bardzo przypadło mi do gustu jego żywiołowe wykonanie Smells Like Teen Spirit. Do zagrania na gitarze Walk This Way (Aerosmith) zaprosił młodą utalentowaną gitarzystkę - Orianthi.
Koncert jest złożony z utworów muzyki klasycznej (Cztery Pory Roku: Lato - Vivaldi), rocka (Kashmir - Led Zeppelin) ale też popu (Smooth Criminal - Michael Jackson). Polecam, bo to bardzo wciągający koncert.
Cały koncert wraz z listą utworów tutaj:
2. Nightwish - End Of An Era 2005
Koncerty Nightwish to zawsze widowisko, ale ten koncert jest wyjątkowy. Zaczyna się od pełnego mocy Dark Chest of Wonders. Muzyka Nightwish porywa kiedy się jej słucha, ale oglądanie koncertu jest tysiąc razy lepsze (nie mówiąc już o uczestniczeniu w nim!). Utwory wydają się mieć jeszcze więcej poweru, instrumentaliści i Tarja dają z siebie wszystko. Ze sceny płynie taka energia, że czuję ją nawet oglądając ten koncert z komputera. Trudno się od niego oderwać, jest idealny - piękny, emocjonalny i wzruszający, a wykonanie Phantom of The Opera - mistrzowskie! Nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa - jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy koncert, jaki oglądałam. Muzyka zespołu wspaniale wypada na żywo - zarówno ballady jak i ostrzejsze, przebojowe utwory. Jednym słowem - magia. Tarja jest hipnotyzująca, zarówno jeśli chodzi o wokal jak i image, a poza tym widać, że na scenie czuje się jak ryba w wodzie.
3. Metallica - S&M 1998
Metallica grająca swoje utwory z towarzyszeniem orkiestry? Wiedziałam, że musi wyjść ciekawie mimo, że wydawałoby się, że Metallica nie ma wiele wspólnego z muzyką klasyczną. W kilku przypadkach aranżacje średnio mi się podobały, ale na pewno był to świetny pomysł i ciekawy koncert. Warto obejrzeć. Najbardziej podobał mi się utwór No Leaf Cover - specjalnie napisany z okazji tego koncertu.
4. Within Temptation - Black Symphony 2008
Zespół wykorzystujący już elementy symfoniczne zagrał koncert z orkiestrą symfoniczną (The Metropole Orchestra - 60 osób) i chórem (20 osób). Było to prawdziwe przedstawienie, zapięte na ostatni guzik, zorganizowane z wielkim rozmachem: wspaniałe kostiumy Sharon, efekty pirotechniczne i audiowizualne (ekran w głębi sceny). Nie zabrakło również niespodzianek w postaci gości: Anneke van Giersbergen (w utworze Somewhere) i Keith Caputo (w What Have You Done). Zawsze oglądając występy WT nie mogę się nadziwić, z jaką łatwością śpiewa Sharon.
Wyszło epicko - nic dodać, nic ująć. Koncert zrobił na mnie duże wrażenie pod każdym względem.
Chciałabym usłyszeć Within Temptation na żywo...
OdpowiedzUsuńJa też!!! Mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda...
UsuńJa chciałabym usłyszeć na żywo Nightwish, ale z Tarją... :( Nierealne marzenia są zawsze tymi, których najbardziej pragniemy.
OdpowiedzUsuńTrue-Villain.blog.pl
Niektóre koncerty potrafią brzmieć naprawdę tragicznie przez źle dobrane miksery i głośniki. Od kilku lat mam okazję być w zespole rockowym i interesuje mnie dobra obsługa imprez. Od pewnego czasu współpracujemy z tą firmą, ale może macie swoje własne przemyślenia i doświadczenie w tym zakresie? Z góry dziękuję za odpowiedzi i do zobaczenia na koncertach ;)
OdpowiedzUsuń