środa, 30 lipca 2014

Relacja z koncertu Backstreet Boys, 28.07.2014, Ergo Arena

Nie miałam w planach uczestniczenia na koncercie Backstreet Boys, ale kiedy kilka miesięcy temu koleżanka zaproponowała, że może byśmy wybrały się na ten koncert na Ergo Arenie (i przy okazji spędziły kilka dni nad morzem w ramach zasłużonych wakacji po ciężkiej pracy), pomyślałam, że właściwie czemu nie? Tylko dlatego, że teraz słucham innej muzyki nie mogę dobrze się bawić na koncercie zespołu, do którego wciąż mam mały sentyment? 

Każdy, kto był nastolatkiem albo starszym dzieciakiem w latach 90. słyszał o tym zespole i wiele osób go lubiło. Tak samo jak dzisiejsze nastolatki mają Justina Biebera czy One Direction tak samo my - w latach 90. - mieliśmy Backstreet Boys: pięciu utalentowanych chłopaków, którzy zawojowali serca milionów dziewczyn. Nie wiem jak poradzi sobie wspomniany Justin B. za 20 lat, ale chłopaki z BSB to boysbandowa legenda - wciąż nagrywają, mimo, że mieli długą przerwę. Dawni fani pamiętają ich i lubią na tyle, że zespół zagrał w tym roku dwa koncerty w Polsce i były to ich jedyne występy w Europie (jak na wstępie koncertu powiedział Kevin).

Z boysbandami jest tak, że przeważnie są to twory komercyjne i z tego powodu przez wielu uznawane za sztuczne, bo przecież ktoś im pisze piosenki, ktoś układa im choreografię, mówi, jak się zachowywać i ubierać - są więc trochę jak marionetki (przynajmniej na początku kariery) stworzone, by na nich zarabiać. Jednak każdy lubi coś innego, a że talentu i profesjonalizmu chłopakom akurat nie brakuje, bardzo chętnie poszłam na ich występ, mimo, że od lat ich nie słucham.

Na jeden wieczór powróciłam więc do przeszłości i na powrót stałam się fanką BSB. Zespół zaczął punktualnie, około 20.30. Na scenę wyszedł Kevin i przywitał się z publicznością, a po chwili pojawiła się pozostała czwórka. Setlista koncertu wyglądała następująco:

  1. The Call 
  2. Don't Want You Back 
  3. Incomplete 
  4. Permanent Stain 
  5. All I Have to Give 
  6. As Long As You Love Me 
  7. Show 'Em (What You're Made Of)
  8. Show Me the Meaning of Being Lonely 
  9. Breathe 
  10. I'll Never Break Your Heart 
  11. We've Got It Goin' On 
  12. Just Want You to Know 
  13. Safest Place to Hide (a capella)
  14. 10,000 Promises (wersja akustyczna)
  15. Madeleine (wersja akustyczna)
  16. Quit Playing Games With My Heart (wersja akustyczna)
  17. The One 
  18. Love Somebody 
  19. Shape of My Heart 
  20. In a World Like This 
  21. I Want It That Way 
  22. Everybody (Backstreet's Back)
  23. Larger Than Life 

Utwory z nowej płyty przeplatały się ze starymi hitami z lat 90. takimi jak Everybody (Backstreet's Back) czy As Long As You Love Me (którą miałam kiedyś nawet na kasecie w ramach jakieś składanki). Koncert trwał około dwóch godzin i muszę powiedzieć, że bawiłam się naprawdę dobrze. Nie były to te same emocje koncertowe jak kiedy byłam na HIM czy Nightwish, ale nie przeszkadzało mi to w żadnym wypadku. Jakimś cudem znałam prawie całe teksty kilku piosenek, więc gardło też trochę zdarłam.

Nie ma wątpliwości ze BSB wielką gwiazdą byli i mimo, że ta gwiazda przygasła to chłopaki (a raczej już od dawna mężczyźni) dali świetny, profesjonalny koncert - choreografia w wielu utworach przypominała tę z teledysków, wokalnie też było na wysokim poziomie. Chłopaki zagrali także akustyczny set, co było pewnym urozmaiceniem, a podczas utworu Incomplete Nick zagrał na gitarze elektrycznej, za co zapunktował w moich oczach ;) Oczywiście nie zabrakło rzucanej na scenę damskiej bielizny i balonów w kształcie serduszek, ale nic w tym dziwnego. Nie można też odmówić chłopakom dobrego kontaktu z publicznością: byli mili i zabawni, wiele razy zwracali się do fanów.

Może i mają kilkanaście lat więcej, niż wtedy, kiedy ich słuchałam, ale nie było tego widać. Cieszę się, że dałam się namówić na ten koncert, bo była to bardzo fajna podróż sentymentalna do lat 90.

9 komentarzy:

  1. Dawno tak nie szalałam na koncercie ^^ i zgadzam się z tym co napisałaś. Z tych nowych piosenek nie znałam nic (poza 'Show 'Em (What You're Made Of)'), ale to w ogóle nie przeszkadzało w odbiorze calości. I bardzo spodobała mi się piosenka 'Madeleine' No i były oświadczyny ^^ a Brian mnie po prostu rozwalał na łopatki...a zaraz po nim Nick :)
    Ale to nie były ich jedyne koncerty w Europie... ^.-
    I nie ma za co :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja dawno tak nie szalałam :D Fajnie, że razem pojechałyśmy!

      Usuń
  2. O to napewno bylo fajnie. Ja mam takie wrazenie ze chlopiece zespoly sprzed lat typu BBoys, Take That, NKOTB- to zupelnie inna bajka niz aktualne boysbandy. Jak slysze 1Direction czy The Wanted to w porownaniu z zespolami z lat 90-tych to jest jakas przepasc, we wszystkim- w muzyce, w choreografii na koncertach i wogole. Wyobrazacie sobie za 20 lat dzisiejsze boysbandy? Bo ja jakos nie potrafie. Dlatego chwala BBoys, TT, NKOTB- niech trwaja nadal, niech nagrywaja- bo starsi o ponad 20 lat i tak sa lepsi o kilka klas od tych dzisiejszych. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Koncerty w Polsce nie były jedynymi w Europie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie coś mi się pomyliło, dzięki za sprostowanie :)

      Usuń
  4. Prawie jak ATLAS Arena...wiem co mówię, bo się było i chętnie bym także na MŚ się pojawił, a już chyba za późno jest.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziś pierwszy raz opublikowałam porządną relację z koncertu i jestem naprawdę zdenerwowana bo nie wiem jak odbiorą ją czytelnicy. Z nudów zaczęłam szukać relacji z koncertów na innych blogach. Uważam bowiem, że takie notki są bardzo ciekawe, nawet wtedy, gdy dotyczą zespołu, którego sama nie słucham. Dlatego bardzo dziękuję Ci za tę notkę, przeczytałam ją z przyjemnością. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja recenzja jest bardzo wyczerpująca, nie masz się czym martwić - czytelnikom na pewno się spodoba :) Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!

      Usuń
  6. Serdecznie zapraszam na trzecią cześć Namuzowanych Pogaduch, w której rozmawiamy o muzyce, której dziś się wstydzimy, na blogu http://namuzowani.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń