piątek, 18 maja 2012

"Klątwa Perkusisty"

Jestem w trakcie czytania Bądź jaki bądź. Historia zespołu Nirvana Michaela Azerrada. Czytając, z iloma perkusistami mieli do czynienia Kurt i Krist zanim trafili na Dave'a Grohla, uświadomiłam sobie, jak wiele zespołów ma problemy z perkusistami: muszą szukać nowego z różnych powodów. Najczęściej są to różnice artystyczne i rodzące się na tym polu konflikty, które nie pozwalają już pracować razem. Czasem zdarza się tak, że zespół traci perkusistę w tragiczny sposób - perkusista Avenged Sevenfold - Jimmy "The Rev" Sullivan zmarł w wyniku zatrucia lekami pod koniec 2009 r. Zespół zapewne nigdy nie pogodzi się ze stratą utalentowanego muzyka, a przede wszystkim przyjaciela. W 1980r. Led Zeppelin straciło Johna Bonhama, który jest uważany za jednego z najlepszych perkusistów w muzyce. Z powodu śmierci Bonhama zespół postanowił zawiesić działalność.

Wśród zespołów, które znam, wiele jest takich, w których perkusiści zmieniali się, przy czym reszta zespołu pozostała niezmieniona nawet od samego początku jego istnienia. Nazwałam to "klątwą perkusisty" :D Tak więc na przykład Nirvana miała 6 perkusistów (wraz z okresem kiedy zespół składający się z Kurta i Krista nie nosił jeszcze nazwy Nirvana): 
  • Aaron Burckhard: początek 1987 - grudzień 1987 
  • Dale Crover: styczeń 1988 oraz sierpień 1990 
  • Dave Foster: 1988 
  • Chad Channing: 1988–1990 
  • Dan Peters: 1990 
  • Dave Grohl: 1990-1994 

Także My Chemical Romance nie mają szczęścia do perkusistów. Zespół składa się z czterech muzyków-założycieli i rozstał się już z dwoma bębniarzami. Nowym perkusistą jest od niedawna Jarrod Aleksander, który grał z zespołem na koncertach. Guns N Roses mieli dwóch perkusistów, biorąc pod uwagę okres występowania w najpopularniejszym składzie (czyli Axl, Slash, Duff, Izzy) – Stevena Adlera i Matta Soruma. Kiedy Black Sabbath postanowiło się reaktywować po wielu latach, w oryginalnym (założycielskim) składzie (Ozzy Osbourne, Tony Iommi, Geezer Butler, Bill Ward) - o czym zapewne śniło wielu fanów - zespół rozstał się z perkusistą Billem Wardem. Z tego, co czytałam pan Ward uważał, że proponowany mu kontrakt jest krzywdzący i nie do zaakceptowania przez niego jako muzyka-założyciela zespołu. Placebo, zespół składający się z trzech osób, w tym dwóch założycieli również rozstał się z oryginalnym perkusistą po wielu latach i od kilku lat gra z nowym. Matt Cameron, perkusista Soundgarden po rozpadzie zespołu został członkiem Pearl Jam. Jednak jakiś czas temu Soundgarden reaktywowało się, tak więc zespoły mają wspólnego perkusistę:) 

Wiem, że te kilka przykładów nie czyni jakiejś reguły, ale wydało mi się to zastanawiające, dlaczego zespoły często nie mają szczęścia do perkusistów (chyba wyjątkiem jest RHCP, gdzie były większe zamieszania z gitarzystami). Na scenie jest tak, że perkusista jest osobą najbardziej "z tyłu", w większości przypadków najmniej zwracającą uwagę. Być może z tego powodu taki perkusista czuje się niedoceniany - bo jest mniej widoczny - nie jest głównym wokalista, ani nie gra solówek gitarowych. Rzadko się zdarza, żeby perkusista był liderem (tak jak w Metallice). Najczęściej są nimi wokaliści, którzy skupiają większość uwagi (np. HIM, Evanescence) lub gitarzyści (np. Alice In Chains), czy też wokaliści i gitarzyści w jednym, rzadziej basiści (Fall Out Boy, Iron Maiden), a czasem klawiszowiec (Nightwish oczywiście :P) W większości zespołów nie ma rotacji perkusistów. W Metallice, AFI, Foo Fighters, Greenday, Linkin Park, Alice In Chains, Nightwish oryginalni perkusiści mają się dobrze od wielu, wielu lat… 

Jako ciekawostkę dodam, że trzech z moich ulubionych wokalistów zaczynało jako perkusiści: Chris Cornell (przez jakiś czas był perkusistą i wokalistą jednocześnie), Steven Tyler i Ville Valo. Na szczęście zdecydowali się na wokal :)

P.S. Czytając dalej "Bądź, jaki bądź..." natknęłam się na dowcip o perkusistach (było to w kontekście wyrzucenia z Nirvany Chada Channinga). Brzmiało to jakoś tak: Jakie są ostatnie słowa perkusisty przed wyrzuceniem z zespołu? "Hej, napisałem piosenkę!" Mam nadzieję, że jeśli czyta to jakiś perkusista, to się nie obrazi, ale słowa te dobrze obrazują częsty stosunek do perkusistów i to, co miałam na myśli, pisząc ten post.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz