niedziela, 10 czerwca 2012

"Nie od razu dobrą płytę nagrano"

Lubię wiedzieć od czego zaczynał zespół, dlatego z dziką przyjemnością wyszukuję i słucham pierwszych nagrań znanych i lubianych przeze mnie zespołów. Są to np. jakieś wczesne EP sprzed debiutanckich płyt, demówki wszelkiego rodzaju (ale lubię też dema późniejszych nagrań), pierwsze (lub inne) wersje piosenek, które z czasem uległy zmianie. Kiedy słucham takich pierwszych nagrań, ogarnia mnie sentyment i podziw nad tym, jak długą drogę przebył zespół od chwili pierwszego wydawnictwa... Często takie nagrania zawierają utwory, które znajdują się potem na debiutanckiej płycie - są wtedy oczywiście odpowiednio "dopieszczone" przez sztab ludzi: producentów, inżynierów dźwięku itd. oraz sam zespół.

Może zacznę od tego, co to w ogóle jest ta "demówka". "Demo" oznacza wersję demonstracyjną, czyli pokazową, pierwszą, nagraną w celu np. zaprezentowania własnej twórczości wytwórni muzycznej. Jest to 1) pierwsza nagrana i niedopracowana jeszcze wersja utworu, albo 2) całkiem pierwsze nagrania zespołu - amatorskie lub półamatorskie nagrane np. na kasecie (kiedyś :P) lub CD.

Wczesne nagrania/demówki pokazują, ile pracy trzeba włożyć, żeby wyszły dobre piosenki i że "nie od razu Rzym zbudowano", np. demo piosenki Caged Within Temptation ma inny tekst i melodia też jest chwilami inna. Wiadomo, że piosenka nie jest od razu taka, jaką słychać na płycie. To oczywiste, że finalna wersja jest najlepsza i słucha się jej najprzyjemniej, ale warto też posłuchać, jak brzmiał utwór na początku.  Rozumiem, że nie dla każdego jest to takie ciekawe jak dla mnie, bo utwory są "niedopracowane", ale mi to nie przeszkadza.

Droga, jaką ma za sobą zespół od powstania do wydania np. trzeciej płyty jest dla mnie bardzo fascynujący. Weźmy np. Evanescence. Za ich debiutancki album uważa się Fallen z 2003. Jest to album dopięty na ostatni guzik, nagrany dla "prawdziwej" wytwórni, wypromowany, z singlami i teledyskami. Zwyczajnie. Evanescence ma w swoim dorobku 3 takie płyty. 

Ktoś, kto nie interesuje się za bardzo zespołem, może nie wiedzieć, że przed Fallen było jeszcze kilka wydawnictw Evanescence:

1) Evanescence EP (7 utworów), wydana w grudniu 1998. Było 100 kopii tej płyty, które rozeszły się podczas koncertu w Vino's w Little Rock w maju 1999.

2) Sound Asleep EP (6 utworów) - sierpień 1999. Wydana z pomocą wytwórni Bigwig Enterprises w liczbie 50. Podobno wszystkie egzemplarze rozeszły się w 24 godziny.

3) Origin (demo) (13 utworów) - listopad 2000. Także Bigwig Enterprises. Liczba kopii: 2500. Zawiera pierwsze wersje m.in. My Immortal, Whisper i Imaginary. Jest tam kilka piosenek, które BARDZO lubię: Even in Death, Lies, Field of Innocence czy Anywhere. Na tej płycie jest trochę elektroniki, np. we wspomnianym Even in Death.

4) Mystrary EP (5 utworów) - styczeń 2003.

Ech, żeby tak mieć jedną z tych płyt! Jedną z 2500 kopii Origin!!! To byłoby coś...

Jest też po 2-3 wersje m.in. Hunted, Everybody's Fool, Whisper, Imaginary, Bring Me to Life, Breathe No More i My Immortal (w tym jedna wersja z dodatkowymi wersami i w trochę innej aranżacji. Cudowna!!).

Jest mnóstwo innych poza Evanescence przykładów wydanych wczesnych nagrań, które mi się podobają:) Między innymi HIM. Ich najstarsze demo Witches and Other Night Fears (1992), niestety nie zostało wydane, ale w 1995 pojawiło się This Is Only The Beginning, a rok później - 666 Ways To Love: Prologue. Na obu wydawnictwach pojawia się piosenka Wicked Game, która znalazła się na ich pierwszej płycie. Jestem wielką fanką wokalu Ville Valo i cieszę się, że mogłam usłyszeć, jak śpiewał na wczesnych nagraniach zespołu!

Zarówno głos Amy Lee jak i Ville Valo bardzo się zmienił od pierwszych nagrań (wystarczy porównać różne wersje My Immortal w przypadku Evanescence i Wicked Game w przypadku HIM). Bardzo często zdarza się tak, że głos wokalistki/wokalisty, sposób śpiewania ulega zmianie. Wynika to pewnie z "rozśpiewania" czyli częstego śpiewania, nabrania pewności co do swojego głosu no i często jakichś lekcji śpiewu.

Jednym słowem: uwielbiam słuchać demówek i pierwszych nagrań, tak samo, jak tych "dopracowanych" piosenek, bo pokazują utalentowanych i pełnych pasji ludzi, którzy po kilku latach odnieśli zasłużony sukces.

12 komentarzy:

  1. Ciekawy wpis zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja lubię słuchać wczesnych płyt 69 Eyes, naprawdę słychać różnicę w stylu nie tylko śpiewania Jyrkiego, ale ogólnie muzycznie. Chociaż muszę przyznać, że Bump'N'Grind jak na pierwszą płytę jest naprawdę dobra. Może trochę za dużo słychać fascynacji Ramonesami xD

    A co do Witches and other Night Fears to ponoć jedyną kopię ma Ville (ponoć, bo Ville lubi oszukiwać swoich fanów xD)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słabo znam The 69 Eyes (muszę posłuchać), ale lubię za to Entwine. Tak, jedyną kopię ma Ville, tak przynajmniej powiedział! Szkoda!

    OdpowiedzUsuń
  4. To co? Mam plan. Jedziemy do finlandii, włamujemy się do wieży, kopiujemy (bo kraść nie wolno xD tak mamusia mówiła) i wracamy? xD 69 eyes są fajni, każdy znajdzie przynajmniej 1 piosenkę dla siebie. Ja lubię Lazarus Heart (nie dość, że fajna, to jeszcze Ville w chórkach). A Entwine fajne, kiedyś mi finka z interpals przesłała linka do nich i się z nimi polubiłam xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, tak, jestem za!! Możemy wyskoczyć na weekend :P Miejmy nadzieję, że nie trzyma jej w sejfie... No, Finlandia ma dużo fajnych zespołów:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, bardziej bym się bała, że nie znajdziemy, bo pan Valo raczej nie lubi sprzątać xD Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam zdjęcia z jego mieszkania (daaawno temu, w Bravo, chyba jeszcze z czasów mieszkał na Bulevardi ) i stwierdziłam, że ma gorszy syf niż ja. A do dziś mam gdzieś bravo z 2000 roku gdzie pokazali salę prób, a tam podłoga cała zasłana butelkami xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha XD Ale to tylko oznacza, że nie musiałybyśmy specjalnie uważać przy szukaniu... Nawet by nie zauważył, jak byśmy poprzerzucały różne rzeczy szukając tej jednej... :D

    OdpowiedzUsuń
  8. A że podłoga zasłana butelkami w 2000 r. to jakoś wcale się nie dziwię...

    OdpowiedzUsuń
  9. O. O tym nie pomyślałam... Chyba jednak trzeba będzie się wybrać xD Wiesz ja się butelek nie boję, ale jak poczytałam w Synnin Viemaa o ich "ołtarzyku" to strach się bać co jeszcze można było tam znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fuj:P Czytałam tylko fragmenty Synnin Viemaa, ale niedawno znalazłam całe po angielsku więc przeczytam wreszcie wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja będę tłumaczyć. Może i udostępnię, zobaczymy xD A i tak najlepszy był Burton z karaluchem w dupie i Patka modlący się o to, by Ville nie przyszedł na próbę xD Ponoć Ville tam niezły reżim zaprowadził, skoro bał się go koleś ważący o połowę więcej co on xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Haha, muszę koniecznie przeczytać XD Ville zawsze rządził w tym zespole, ale żeby reżim, to nie wiedziałam :P

    OdpowiedzUsuń