piątek, 29 maja 2015

Dark Sarah - Behind The Black Veil (2015)

Rok temu pisałam o solowym projekcie byłej wokalistki Amberian Dawn, Heidi Parviainen (ten post możecie przeczytać tutaj). Heidi postanowiła wydać płytę pod pseudonimem Dark Sarah i jak napisała na oficjalnej stronie, Behind The Black Veil jest koncept albumem opowiadającym historię pewnej kobiety, której mąż pozostawia ją przed ołtarzem dla innej. To wydarzenie zmienia ją, sprawia, że staje się silniejsza, ale odkrywa też swoją "ciemną stronę".

Dla niektórych może być to historia zbyt dziwaczna, ale trzeba przyznać, że dopracowana co do najmniejszego szczegółu, a muzyka i wokal sprawiają, że doskonale rozumiemy, przez co przechodzi bohaterka. Album jest podzielony na 3 części. Każda piosenka to kawałek historii bohaterki.

W pierwszej części Sarah zamienia się w przeciwieństwo osoby, która była wcześniej - nie jest już zrozpaczona, ale wściekła, przysięga zemstę. W drugiej części jest już całkowicie owładnięta przez "ciemność", ma mordercze plany, ale w końcu odzyskuje zmysły. W trzeciej bajka kończy się happy endem, Sarah spotyka Księżyc w postaci mężczyzny (?) Rodzi się między nimi miłość, ale jak to Księżyc, pojawia się on tylko po zachodzie słońca, więc Sarah codziennie czeka na ukochanego (utwór Light In You to trochę ckliwa ballada, ale nie aż taka zła).

Przesłuchując tę płytę i wgłębiając się w historię bohaterki, pomyślałam, że spokojnie mógłby być z tego musical. Muzyka kojarzy się ze ścieżką dźwiękową filmu, można ją też nazwać "symfoniczno-metalową operą".

Na pewno jest to rzecz dla fanów klasycznego śpiewu połączonego z cięższymi brzmieniami, dla kogoś, kto szuka ciekawostek i nie jest przywiązany do jednego gatunku. Jeśli lubicie takie smaczki to ta płyta może Was zainteresować, bo jest dość ciekawa, instrumentarium dopracowane (wokalistka współpracuje z doświadczonymi muzykami), no i wokal oczywiście bez zarzutu. Mamy też na płycie gości: Ingę Scharf, Manuelę Kraller i Tony'ego Kakko.

Wokalnie jest bardzo różnorodnie. W miarę, jak historia się rozwija i bohaterka toczy wewnętrzną walkę ze swoją "ciemną stroną", możemy usłyszeć łagodny lub ostrzejszy śpiew. Tak samo jest z muzyką - klimat zmienia się w każdej piosence. Na początku jest spokojniej, potem bardziej metalowo. W ucho wpadł mi utwór Evil Roots, z fajnym gitarowym motywem i towarzyszącym wokalem Ingi Scharf (Van Canto), który jest odrobinę bardziej zadziorny niż wokal Heidi.


Album jest tym ciekawszy, im bardziej się w niego zagłębiamy (na pewno warto zapoznać się z historią, która kryje się w piosenkach). Czasem jest delikatnie, czasem ciężko, ale przez większość czasu mrocznie, symfonicznie i klimatycznie. Taka trochę mroczna muzyczna bajka. Ciekawostka, ale też całkiem dużo dobrej muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz