środa, 17 października 2012

Moja lista: Ulubione płyty

Chyba każdy ma swoje ulubione płyty. Nie inaczej jest w przypadku skromnej autorki tego bloga. Chciałbym dzisiaj podzielić się z Wami kolejną listą: "kilku" moich ulubionych płyt. Kiedy zaczęłam je wypisywać okazało się, że jest ich całkiem sporo. Niektóre są oczywiste - uwielbiam np. "Czarny Album" Metallicy, Nevermind Nirvany czy Ten Pearl Jam. I chyba nie ma w tym nic dziwnego - wielu ludzi kocha te płyty, bo są niesamowite i stanowią bardzo ważną część popkultury i muzyki w ogóle.

Dlatego, żeby było ciekawiej i żeby nie powtarzać tego, co piszą na innych blogach, chciałbym przedstawić Wam swoje prywatnie ulubione płyty, które niekoniecznie są znane i nie muszą należeć do grona najlepszych płyt wszech czasów. Może któraś z nich zainteresuje kogoś z Was? Płyt tych jest dość dużo i nie chcę żadnej pomijać, dlatego mam nadzieję, że wybaczycie długość posta.

After Forever - Decipher (2001) 
Na tej płycie śpiewa jedna z moich ulubionych wokalistek - Floor Jansen - występująca aktualnie jako wokalistka na trasie Nightwish. Floor jest wszechstronna i charyzmatyczna i ma niewątpliwy talent. Moim zdaniem After Forever było bardziej agresywne niż jest np. Nightwish czy Epica: jakby miało w sobie więcej klasycznego metalu. Ze wszystkich płyt AF wybrałam tę, ponieważ utwory z niej najszybciej przypadły mi do gustu. Piękna ballada Intrinsic i przebojowe Emphasis całkiem mnie zawojowały i te właśnie polecam dla chcących posłuchać tej płyty.

Moonspell - The Antidote (2003) 
Portugalski zespół wzbudził moje zainteresowanie po przeczytaniu wkładki o nich w Teraz Rocku. Weszłam więc na YouTube i pierwszą piosenką, którą przesłuchałam było Everything Invaded i od razu się zakochałam. Mam słabość do głębokich/niskich głosów męskich, a głos F. Ribeiro sprawia, że ciarki przechodzą po plecach! Jest tam też trochę wrzasków i zdzierania gardła, trochę szeptu, trochę czystego śpiewu - duża różnorodność i to jest bardzo interesujące. A poza tym mroczny, gotycki klimat i melancholia, odpowiedni ciężar, metalowe riffy i solówki, ale też świetne melodie. Dają czadu, ale nie zapominają o dostarczaniu "doznań estetycznych".

Avril Lavigne - Under My Skin (2004) 
Mam słabość do pierwszych dwóch płyt Avril, bo od jej debiutu Let Go zaczęłam słuchać więcej rocka. Jednak druga płyta podoba mi się bardziej - piosenki to nadal pop/pop rock, ale jak dla mnie wyraźnie bliżej rocka. Take Me Away i Forgotten są "najcięższe" a I Always Get What I Want i He Wasn't to pop punk. Ale pomimo, że są to jej pierwsze płyty, Let Go i Under My Skin są dla mnie 100 razy lepsze niż to, co nagrywa Avril teraz. Zawsze będę wracać do tych płyt.

Liv Kristine - Enter My Religion (2006) 
Liv Kristine to norweska wokalistka znana z Theatre of Tragedy i Leaves' Eyes, a także swoich czterech solowych płyt. Jej głos jest słodki i delikatny. Ta Pani bardzo dobrze sprawdza się zarówno w metalu, jak i muzyce pop/pop rock, w której są utrzymane jej solowe płyty. W żadnym stopniu nie są one podobne do płyt wymienionych na początku zespołów, dlatego ich fani mogą być zawiedzeni. To lekka popowa płyta, z muzyką stworzoną z - co bardzo ważne - delikatnych brzmień gitar, perkusji, smyczków i klawiszy. Chyba słowo "delikatny" najlepiej oddaje charakter tej płyty, bo wszystko tu takie jest - i muzyka i wokal Liv.

Moim zdaniem to odpowiednia pozycja dla tych, którzy lubią rock i metal, ale nie pogardzą dobrym popem. Przyjemne, wpadające w ucho melodie - swoisty "detoks" od ciężkich brzmień. You Take Me Higher jest prawie taneczny! Cały czas myślę o solowych albumach Liv jako o "muzyce pop na wyższym poziomie", takiego popu mogłabym słuchać na okrągło.

Red Hot Chili Peppers - Stadium Arcadium (2006) 
Na tej płycie (a właściwie dwóch, bo to wydawnictwo 2-płytowe) jest 28 piosenek i 27 z nich to moje ulubione kawałki z tej płyty (nie za bardzo lubię krótki utwór If)! Tak więc nie ma tu, moim zdaniem, mowy o wypełniaczach. Kawał dobrego gitarowego grania, za co odpowiedzialny jest głównie John Frusciante - te jego solówki i riffy! Jak zawsze dużą rolę odgrywa bas - to zawsze było cechą charakterystyczną RHCP (She's Only 18, Readymade).

Amberian Dawn - River of Tuoni (2008) 
Niby wszystko to już było - klasyczny kobiecy śpiew plus elementy symfoniczne w melodyjnym metalu, ale pierwsza płyta Amberian Dawn, mimo, że może nie odkrywcza, to bardzo przyjemna. Dynamiczne, żywe utwory power i gothic metalowe, bardzo melodyjne i wpadające w ucho. Nie brakuje też ciekawych gitarowych solówek. Większość piosenek od razu zapadła mi w pamięć, ta płyta nie jest nudna. Tylko utwory są dość krótkie - całe LP trwa 36 minut, ale jeśli miałabym wybierać, to jest to jednak zaleta, bo piosenkom niczego nie brakuje.

Kilka słów o płytach, o których już pisałam, ale zbrodnią byłoby je pominąć:

Audioslave - Audioslave (2002)
Absolutnie jedna z moich ulubionych płyt! Chris Cornell plus 3/4 RATM równa się jedna z najlepszych płyt wydanych po roku 2000 i to nie tylko moim zdaniem. Mnóstwo czystej rockowej energii, kilka ballad. Może pod koniec płyta trochę zwalnia, a moje ulubione utwory to pierwsza połowa płyty, ale i tak trudno przestać słuchać całości. Ale czego innego można się spodziewać po artystach takich jak Cornell czy Morello? Więcej o tej płycie i Audioslave piszę tutaj.

AFI - Sing The Sorrow (2003)
Nie mogło tu zabraknąć tej płyty. Zakochałam się w niej od pierwszego dźwięku. Płyta pełna dobrej muzyki gitarowej, wszechstronnego wokalu i tak samo dobrej sekcji rytmicznej. Mnóstwo pasji, żadnych kompromisów - czysty punk rock. Jakieś ballady pokazujące, że zespół potrafi nie tylko dać czadu. Piosenki bardzo melodyjne i przebojowe. O AFI i tej płycie piszę więcej tutaj,

Trivium - The Crusade (2006)
Jedna z cięższych płyt, które uwielbiam. Jest na niej idealna dla mnie równowaga między czystym śpiewem a growlem/wrzaskiem. Inspiracje Slayerem czy Metalliką są słyszalne, ale zespół ma swoje własne brzmienie i z każdą płytą jest moim zdaniem lepiej. Chłopcy już zaszli bardzo daleko i na pewno na tym nie poprzestaną. Więcej o Trivium i The Crusade piszę tutaj.

HIM - Venus Doom (2007)
Na pewno nie ma jej w pierwszej dziesiątce moich ulubionych płyt, ale na pewno jest to moja ulubiona płyta HIM. O tym albumie też pisałam - podoba mi się jego mroczny klimat i cięższe niż przedtem brzmienie. Więcej o HIM i Venus Doom tutaj.

Foo Fighters - Wasting Light (2011)
O tej płycie już pisałam tutaj, ale muszę ją umieścić na tej liście, bo jest wspaniała. Można nagrać dobrą czysto rockową płytę bez żadnych udziwnień i FF są w tym mistrzami.

Szczególnym uczuciem darzę jeszcze:
  • Soungarden - Badmotorfinger (1991)
  • Temple of The Dog - Temple of The Dog (1991)
  • Ambeon - Fate of a Dreamer (2001)
  • Papa Roach - Lovehatetragedy (2002)
  • Opeth - Damnation (2003)
  • Seether - Finding Beauty in Negative Spaces (2006)
  • AFI - decemberunderground (2006)
  • Nightwish - Imaginaerum (2011)
  • wszystkie płyty Evanescence

Co prawda nie ma tu Beatlesów ani Led Zeppelin, ale mam nadzieję, że nie naczytam się z tego powodu złośliwych komenatrzy ;) Gdybym miała wybrać 3 postawiłabym na: Sing The Sorrow, Audioslave i Venus Doom. Czekam na Wasze ulubione płyty, oczywiście z uzasadnieniem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz