Chociaż nie przepadam za muzyką elektroniczną, wiem, że ma ona swój urok, szczególnie jeśli chodzi o ambient/dark ambient - w tej muzyce jest coś tajemniczego, odrywającego od rzeczywistości. Dobrze też czasem posłuchać czegoś innego, otworzyć się na nową muzykę i właśnie dlatego dziś chciałabym przedstawić wywiad z Aros Ander, artystą, który niedawno nagrał pierwszy solowy album z muzyką ambient zatytułowany Lamenty.
Nie jest to pierwsza płyta nad którą pracował Ander - polski producent i wykonawca. W tym roku mogliśmy go usłyszeć na najnowszej płycie Jakuba „Noxa” Ambroziaka. Wcześniej był częścią elektronicznej grupy FWWM (Fire Walk With Me). Uczestniczył w wielu projektach pobocznych, nagrał kilkanaście albumów. Po krótkiej EP-ce, nazwanej po prostu Ambient EP Ander zdecydował się nagrać coś dłuższego. W ten sposób powstały Lamenty - płyta klimatyczna, która wprost przenosi do innego świata.
Czy od zawsze interesowałeś się muzyką elektroniczną, czy był ktoś, dzięki komu ją pokochałeś? Jakiś artysta? A może ktoś znajomy wprowadził Cię w świat tej muzyki?
Był to naturalny proces, wcześniej grałem w rockowych kapelach i słuchałem metalu, nie kręciło mnie nic poza tym. Oczywiście z biegiem czasu zainteresowałem się innymi gatunkami, przeszedłem przez każdy rodzaj muzyki i obecnie słucham wszystkiego, co jest według mnie dobre i wartościowe. Jest tak wielu artystów, których słucham, ciężko podać jednego konkretnego.
Jak wpadłeś na pomysł, by na swojej płycie połączyć dźwięki japońskie i słowiańskie? Wydawałoby się, że te dwa światy zbyt się różnią, a jednak na Lamentach wszystko doskonale układa się w spójną całość.
Muzyka to fantastyczne narzędzie wyrażania siebie, pasjonuje mnie kultura Japonii. Wierzenia, gusła to całkowicie inny świat, lecz z drugiej strony to tacy sami ludzie jak my, w niektórych recenzjach płyty zarzucono mi że, pomysł jest pretensjonalny i pomieszanie różnorodności kulturowej jest niezdecydowaniem, ale to tylko jedna z części układanki którą sobie wymyśliłem, jeśli się w to zagłębisz to wszystko tu nabiera sensu, jestem o tym przekonany.
Według mnie takie pomieszanie różnorodności kulturowej często wychodzi lepiej, niż sobie to wyobrażaliśmy. Dla mnie wszystko brzmi bardzo dobrze. A jakie inne gatunki muzyczne Cię inspirują? Czego jeszcze lubisz słuchać?
Tak jak mówiłem na początku, nie zamykam się na gatunki, uwielbiam jazz, ambient, rock, hip-hop, pop czy death metal, długo by wymieniać, słucham wszystkiego, moja playlista to totalny miszmasz gatunków.
Czym jest dla Ciebie muzyka elektroniczna? Co najbardziej w niej lubisz?
Muzyka elektroniczna, jak muzyka w ogóle, jest dla mnie narzędziem do wyrażania własnych emocji poprzez dźwięk. Jest dla mnie tym czym dla malarza pędzle i farby, czym dla pisarza długopis i zeszyt, jest totalną wolnością. Możesz tworzyć własny świat bez żadnych ograniczeń. Wszystko siedzi w głowie, ty kreujesz rzeczywistość, to fantastyczne.
Zdecydowanie się z Tobą zgadzam - muzyka daje nieskończone możliwości, należy tylko umieć z nich skorzystać... Lamenty brzmią jak jeden długi utwór - nie ma wyraźnej granicy między nimi. Przywodzi mi to na myśl koncept album. Czy Twoja płyta opowiada jakąś historię?
Żyjemy tu i teraz ze świadomością, że wszystko się kiedyś kończy. Potrafisz wyobrazić sobie nicość po śmierci? Potrafisz wyobrazić sobie wieczność? Nie wydaje mi się. Cykl życia i śmierci, ból, radość, wszystko co nas otacza ma swój kres, początek i koniec. Odchodzą ludzie, z którymi byliśmy związani blisko i wydawałoby się, że tak już będzie zawsze, ludzie tworzą sobie iluzje, wiesz... Masz jakąś pracę której nienawidzisz, jednak chodzisz do niej i marnujesz swój czas, którego na dobrą sprawę nie wiesz, ile masz na tym świecie. Mówisz sobie, "a jakoś to będzie, jakoś to będzie..." i koniec końców robisz coś, czego nienawidzisz 20 lat, to jest dla mnie coś potwornego.
Kreatywność i dążenie do samorealizacji i doskonalenia jest kluczem, przynajmniej ja tak uważam, to moje zdanie. Lamenty są gorzkim płaczem nad przeciekającym przez palce czasem, bezpowrotnymi chwilami, lecz są też pogodzeniem się z samym sobą i ze światem. To, że wszystko się kiedyś kończy, opuszczają nas ludzie, nie umniejsza naszej egzystencji tu i teraz. Może podane to jest w zbyt hermetycznej formie i ciężko się w to wgryźć, ale taki jest koncept tego albumu. Drugą rzeczą jaką chciałem powiedzieć są właśnie różnice kulturowe, jednak koniec końców wszyscy kończymy tak samo.
Żyjemy tu i teraz ze świadomością, że wszystko się kiedyś kończy. Potrafisz wyobrazić sobie nicość po śmierci? Potrafisz wyobrazić sobie wieczność? Nie wydaje mi się. Cykl życia i śmierci, ból, radość, wszystko co nas otacza ma swój kres, początek i koniec. Odchodzą ludzie, z którymi byliśmy związani blisko i wydawałoby się, że tak już będzie zawsze, ludzie tworzą sobie iluzje, wiesz... Masz jakąś pracę której nienawidzisz, jednak chodzisz do niej i marnujesz swój czas, którego na dobrą sprawę nie wiesz, ile masz na tym świecie. Mówisz sobie, "a jakoś to będzie, jakoś to będzie..." i koniec końców robisz coś, czego nienawidzisz 20 lat, to jest dla mnie coś potwornego.
Kreatywność i dążenie do samorealizacji i doskonalenia jest kluczem, przynajmniej ja tak uważam, to moje zdanie. Lamenty są gorzkim płaczem nad przeciekającym przez palce czasem, bezpowrotnymi chwilami, lecz są też pogodzeniem się z samym sobą i ze światem. To, że wszystko się kiedyś kończy, opuszczają nas ludzie, nie umniejsza naszej egzystencji tu i teraz. Może podane to jest w zbyt hermetycznej formie i ciężko się w to wgryźć, ale taki jest koncept tego albumu. Drugą rzeczą jaką chciałem powiedzieć są właśnie różnice kulturowe, jednak koniec końców wszyscy kończymy tak samo.
To bardzo ciekawe egzystencjalne przemyślenia i interesujący pomysł na płytę... Kolejne pytanie, które chciałam Ci zadać to, dlaczego właśnie Lamenty? Skąd taki pomysł na tytuł płyty?
Myślę, że odpowiedź zawarłem w poprzednim pytaniu. Generalnie, gdy zabieram się za robienie albumu najpierw wymyślam cały koncept jakby to miało wyglądać, nie jest tak że siadam i robię muzykę, zbieram dajmy na to 10 numerów i tyle. Gdy mam już gotowy pomysł w głowie wtedy zasiadam do tworzenia. Lubię gdy za muzyką idzie coś więcej, niż tylko pojedyncze utwory, mam teraz okres w którym eksperymentuję, gra na gitarze przestała sprawiać mi satysfakcję, modyfikuję jej dźwięk tak by brzmiał jak najmniej gitarowo. Mamy teraz fantastyczne możliwości, wszystko możesz nagrać w swojej sypialni, nie potrzeba już wielkiego studia nagraniowego, to jest świetne, daje ogromne możliwości rozwoju i samorealizacji, to mnie uszczęśliwia.
To prawda - możesz tworzyć muzykę mając przy tym większe możliwości niż ludzie kilkadziesiąt lat temu, nie musisz się ograniczać, szukać miejsca i sprzętu, by nagrywać... Bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę i życzę wielu sukcesów! :)
Płytę Lamenty możecie przesłuchać poniżej. Jestem pewna, że wielbiciele gatunku nie będą zawiedzeni.
To prawda - możesz tworzyć muzykę mając przy tym większe możliwości niż ludzie kilkadziesiąt lat temu, nie musisz się ograniczać, szukać miejsca i sprzętu, by nagrywać... Bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę i życzę wielu sukcesów! :)
Płytę Lamenty możecie przesłuchać poniżej. Jestem pewna, że wielbiciele gatunku nie będą zawiedzeni.
Świetny blog :-) Od dziś jestem twoją czytelniczką. Ja też nie przepadam za taką muzyką, ale doszłam jakiś czas temu do wniosku, że nie można ograniczać się do np. słuchania tylko muzyki metalowej. Warto co jakiś zas sięgnąć po coś innego :-)
OdpowiedzUsuńhttp://mayqueenworld.blogspot.com/?m=1
Witaj na moim blogu i dziękuję za komentarz :) P.S. Ja też lubię fantastykę ;)
UsuńBardzo ciekawy wywiad, intrygujące pytania i inteligentne odpowiedzi. Zachęciłaś mnie do przesłuchania albumu ;)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że nazwy Arven i Edenbridge kiedyś gdzieś mi się przewinęły... Poleciłabyś jakieś utwory? :)